"Monster" tom 3 - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 25-01-2015 14:15 ()


Przerwy między kolejnymi odcinkami dobrego serialu zawsze się dłużą. Oczekiwanie na kolejne rozdziały „Monstera” wywołuje u mnie właśnie takie emocje. Tym lepiej, że każdy wydawany w Polsce tom liczy sobie tych rozdziałów osiemnaście. Bestsellerowy w Japonii tytuł jest moim zdaniem najciekawszą serią komiksową wprowadzoną na nasz rynek w minionym roku.

Doktor Tenma prowadzi życie zbiega i prawdę powiedziawszy przez większość trzeciego tomu jest nieobecny. Z racji tego, że jest głównym bohaterem serii, wydaje się to trochę niezrozumiałe, pokazuje jednak z jak bardzo złożoną historią mamy do czynienia. „Monster” opiera się w znacznej mierze na wyrazistych postaciach pobocznych. Jedne pojawiają się regularnie, inne poznajemy jedynie na chwilę. Wszystkie łączy na swój sposób osoba tajemniczego Johana Lieberta.

Naoki Urasawa nieustannie wprowadza do serii ciekawe postaci drugoplanowe, które mają wpływ na losy Kenzō Tenmy. Jedną z nich jest Rudy Gillen, autorytet w dziedzinie psychologii kryminalnej. Prowadzone przez niego przesłuchania przywołały mi na myśl przesłuchania prowadzone przez doktora Longa na Rorschachu w „Strażnikach” Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa. Tu obiektem badań jest Peter Jürgens, seryjny morderca mogący mieć jakieś powiązanie z wciąż ukrywającym się w cieniu Johanem. Interesująca jest również relacja między Tenmą i Gillenem. Relacja, której początki sięgają czasów studenckich.

W innym momencie na pierwszy plan wychodzi inspektor Lunge – kolejna fantastycznie skonstruowana postać. Człowiek chłodny, cyniczny, opanowany. Człowiek ogarnięty swego rodzaju obsesją. W jego głowie rodzi się plan zastawienia pułapki na poszukiwanego przez prawo lekarza. Lunge nie wierzy w istnienie Johana, wierzy natomiast w rozdwojenie jaźni ściganego. Kiedy ich ścieżki w pewnym momencie się krzyżują, dochodzi do kolejnej dramatycznej konfrontacji. Tylko, że tym razem obaj są już innymi ludźmi niż kilka miesięcy wcześniej...

Prawdziwymi perełkami w „Monsterze” są historie rozpisane na pojedyncze rozdziały. W niniejszym tomie warto zwrócić uwagę na ten zatytułowany „Podróż do Freiham”. Występuje w nim para staruszków, którzy przyjechali do Niemiec odwiedzić syna. Na ich drodze pojawiają się – oczywiście zupełnie przypadkiem – doktor Tenma i jego podopieczny Dieter. Jak się po raz kolejny okazuje, z krótką formą Urasawa radzi sobie wyśmienicie. Dowodem na to jest silny ładunek emocjonalny zmieszczony na dwudziestu czterech planszach i dopracowana kompozycja. Tego typu retardacje fantastycznie sprawdzają się w długich fabułach dzielonych na krótkie epizody.

Wielowątkowość autorskiej serii Naokiego Urasawy jest jej niewątpliwym plusem. Pozornie mniej istotne dla rozwoju fabuły wątki poboczne budują klimat i zarazem stopniują napięcie. „Monster” posiada wszystkie cechy dobrego serialu. Niesamowicie wciąga. Założę się, że gdyby w oparciu o komiks jakaś dobra amerykańska stacja nakręciła telewizyjną serię, byłoby o niej w branżowych mediach naprawdę głośno. Szkoda, że póki co tak głośno nie jest o mandze wydawanej przez Hanami.

 

Tytuł:  MONSTER tom 3

  • Autor: Naoki Urasawa
  • wydawca: Hanami
  • Tłumaczenie: Radosław Bolałek
  • Format: 150 x 210 mm
  • Ilość stron: 436
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: offset
  • Data publikacji: październik 2014
  • Cena: 65 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

  


comments powered by Disqus