"Diablo Boy" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 18-11-2014 21:30 ()


W oczekiwaniu na drugi tom „Ksionza” Dominik Szcześniak oraz Marcin Rustecki postanowili rozbudować odrobinkę swoje zombie - niebiańsko - piekielne uniwersum dostarczając krótki, lekki i przyjemny spin-off. Według zapewnień autorów, praca nad głównym tytułem wre, napotykając na swej drodze przeszkody natury konceptualnej, czyli możemy się spodziewać dzieła dopieszczonego w każdym calu. Wszyscy wyczekujący kontynuacji na razie muszą zadowolić się tą niewielką nowelką, etiudą, przypowieścią, baśnią, etc.

Nie od dziś wiadomo, że Dominik Szcześniak płodnym artystą jest, dosłownie i w przenośni, a w dodatku jego talent został dostrzeżony przez władze tej pięknej, nadwiślańskiej krainy. Twórca „Ziniola” od pewnego czasu dość ostro flirtuje z komiksem dziecięcym – mogliśmy zachwycać się „Timem i Mikim - W krainie psikusów”, a także pracą „Hej, Misiek!” - wspartą programem stypendialnym Prezydenta Miasta Lublin – skupiająca się na relacjach między ojcem a synem. Nic zatem dziwnego, że autor postanowił poeksperymentować z konwencją komiksu dziecięcego na gruncie przygód agenta jej wszech boskiej mości. Nie jest to jednak sensu stricto historia dla miłośników wymuskanych à la Marvel rysunków i infantylnych fabuł. To raczej przemyślane, sprytnie podzielone na epizodziki, mroczne opowieści na dobranoc, które dziadkowie snują swoim wnukom przed snem ku przestrodze. 

Jak wiadomo w baśniach, podaniach czy legendach zawsze kryje się ziarnko prawdy. Podążając tym tropem autorzy przybliżają genezę narodzin diabelskiego chłopca. Z miejsca dostrzegalny jest posępny klimat opowieści, co jest niezaprzeczalnie zasługą charakterystycznych rysunków Marcina Rusteckiego (kapitalnie ujęte lokacje czy lekarz w ptasiej masce mającej chronić przed czarną śmiercią). Znikające kończyny, zagadkowa wiedźma czy znachorzy hochsztaplerzy w grafikach niegdysiejszego redaktora naczelnego TM-Semic nabierają upiornych, budzących lęk kształtów. Ilustracje wykonane zamaszystymi ruchami ołówka udanie budują atmosferę grozy nietypowej gawędy zaproponowanej przez Szcześniaka. Można rzec, że obaj autorzy coraz lepiej się rozumieją, z powodzeniem wyrażając swoje wizje w komiksowym medium. Należy się zatem cieszyć, bowiem „Diablo Boy” to jedynie przystawka, krótki przerywnik przed właściwą historią, która, miejmy nadzieję, już niebawem ujrzy światło dzienne.

 „Diablo Boya” można również czytać w oderwaniu od „Ksionza”, ale myślę, że każdy kto sięgnie po tę zeszytówkę nabierze ochoty na poznanie głównego dzieła. Na zachętę dodam, że w środku poza komiksem czeka Was nostalgiczny powrót do przeszłości, czyli gościnny (ale z przytupem) występ Diablo Arka - nieustraszonego pogromcy stron klubowych TM-Semic.

Jak wiedźma polna donosi – nie jest to ostatnie słowo w temacie spin-offów. Wokół postaci pobocznych, nawet tych dalszoplanowych, zawsze można zbudować interesującą bądź absurdalną historię. Zwłaszcza utrzymaną w horrorowej konwencji, która z lekkością kiełkuje z umysłu Dominika Szcześniaka, by za sprawą wprawnej ręki Marcina Rusteckiego zostać pochwycona i uwięziona w papierowym potrzasku. Oby więcej tak udanych kolaboracji wspomnianych autorów.

Tytuł: "Diablo Boy"

  • Scenariusz: Dominik Szcześniak
  • Rysunki: Marcin Rustecki
  • Wydawca: timof comics
  • Liczba stron: 24 (+ 4 okładkowe)
  • Oprawa: miękka
  • Format: B5
  • Druk: Czerń i biel
  • Nakład: limitowany
  • Data wydania: październik 2014
  • Cena: 15 zł


comments powered by Disqus