"Steam Park" - recenzja

Autor: Darek Drzewososki Redaktor: Motyl

Dodane: 05-11-2014 18:49 ()


Steam Park to gra planszowa, której  autorami są: Aureliano Buonfino, Lorenzo, Silva Lorenzo i Tucci Sorrentino. Miejscem akcji jest miasteczko Robotowo, gdzie odbywa się coroczny festiwal. Te wydarzenie to jedyne sześć dni w roku kiedy mieszkańcy Robotowa nie pracują!

Jako, że w tej grze wcielamy się w rolę właściciela jednego z kilku wesołych miasteczek, to musimy oczywiście zadbać, aby wszystko było „tip top”, czyli cacy. Musimy naoliwić kolejki górskie, poszerzyć teren wesołego miasteczka, postawić dodatkowe budki z atrakcjami itd.

Steam Park to zdecydowanie rodzinna gra planszowa od 2 do 4 osób, gdzie czas rozgrywki nie powinien przekraczać 80 minut (ale ponoć wszystko jest możliwe).

Czy Steam Park ma czym cieszyć oczy?

W samym opakowaniu znajdziemy:

  • 18 kolejek górskich w sześciu kolorach, w trzech rozmiarach
  • 42 pionki odwiedzających w sześciu kolorach
  • 20 stoisk, po cztery w pięciu rodzajach
  • 4 początkowe tereny dla każdego gracza
  • 20 dodatkowych fragmentów terenu
  • 4 znaczniki kolejności
  • 34 karty bonusów
  • 4 karty pomocy
  • 4 plansze świni
  • 84 twarde, tekturowe banknoty
  • 24 kości, po sześć dla każdego gracza
  • 1 materiałowy woreczek
  • 48 znaczników brudu
  • 1 tor tur
  • 1 znacznik tur
  • 1 tabelkę końcowego podliczenia punktów ujemnych za brud
  • instrukcję

Jest to dosyć spory zbiór elementów jak za cenę gry 120-160 zł.

Wizualnie Steam Park wygląda lekko infantylnie, jednak klimatycznie. Głównym aspektem graficznym owej gry jest to, że ma ona elementy 3-D. Ładne, wymierzone, każdy kolor ma swój klimat np. towarzystwem dla różowych kolejek są serduszka, a fioletowym przypadł klimat halloweenowy. Pragnę przypomnieć, że grafiki dla gry Steam Park zostały utworzone przez autorkę gry Dixit. Młodszym graczom powinien zdecydowanie przypaść do gustu. Dorosłym może troszeczkę mniej.

Jednak cukrzenie musi się skończyć. O ile gra została w miarę ładnie wydana, to jednak wyjmując elementy z wyprasek,  średnio przy co drugim lub trzecim zostawały spore niedocinki papieru, przez co gra gorzej się prezentowała na planszy. Ten fakt gryzł w oczy i trudno było nie zwrócić na niego uwagi. Jednak te wycięcia są niczym w porównaniu do instrukcji! Jeżeli chodzi o wytłumaczenie zasad to tutaj spełnia ona tę funkcję, lecz autor pisząc owy tekst chyba trochę zboczył z kursu.

Biorąc pod uwagę, że gra jest przeznaczona dla młodszego odbiorcy, to odradzałbym pisanie rzeczy typu: "Jeśli całkiem celowo zmieniasz „niechcący" i „zupełnie przypadkowo" wynik na kości, wiedz proszę, że jesteś osobą z gruntu złą. Żal nam Ciebie, Ty wredny, psujący wszystkim kulturalną zabawę oszuście!", „W końcu wiadomo, że wszyscy planszówkowicze mają dwie lewe ręce..."

Tak jak przy rozpakowywaniu gry i jej przygotowywaniu do gotowości bojowej jakość elementów nie miała zbytniego efektu (przynajmniej negatywnego) na chęć zagrania w Steam Park, to jednak po przeczytaniu instrukcji zadawałem sobie pytanie ZA CO!?

Jak gra się toczy?

Sama rozgrywka to 6 tur, gdzie każda się dzieli na 4 fazy:

Faza rzutów – Jest to faza określająca jakie akcje będziemy wprawiali w kolejnych fazach w ruch, oraz wytyczająca kolejność graczy. Jak sama nazwa fazy wskazuje, ta część tury sprowadza się do rzucania kośćmi do momentu pozyskania wymaganych przez nas z nich akcji. Jak któraś kość (albo kości) nam pasuje to przekładamy ją na świnkę  i rzucamy kolejnymi aż się nam kości nie skończą, albo aż wszyscy inni skończą przed nami. W takim wypadku osoba, która pierwsza skończyła rzucać bierze żeton pierwszego gracza, druga osoba drugiego gracza itd. Im wcześniejszy gracz, tym lepsze ma bonusy za kolejność. Pomysł byłby niegłupi, gdyby nie to, że rzucaniem kośćmi się praktycznie ścigamy z konkurentami, co może powodować, że osoby zaczynające swoje przygody z planszówkami albo po prostu gracze młodsi będą się czuli przygnieceni umiejętnościami swoich bardziej doświadczonych kolegów. Jako, że ja sam wolę myśleć na spokojnie, to w Steam Park bardzo rzadko miałem możliwość zostać pierwszym graczem.

Faza brudów – Na wcześniej rzucanych przez graczy kościach widnieją małe znaczki plam. Za każdy taki znaczek na kościach, które mamy na śwince otrzymujemy po jednym żetonie brudu, oraz za każdego gościa na naszych kolejkach i zależnie od tego, który żeton kolejności posiadamy w danej turze.

Faza akcji – Chyba najdłużej trwająca faza tury. Tutaj będziemy wprawiali akcje z naszych kości w czyn. Na kościach widnieją symbole: budowy kolejek, budowy budek, przyciągania gości, sprzątania brudów, zagrywania kart premii oraz puste ścianki.

W akcji budowy kolejek, jak można się domyślić, będziemy stawiali kolejki na naszych planszach. Każda kolejna kosztuje od 1 do 3 takich znaczników, zależnie ile pól na naszej planszy zajmuje. Kolejki tego samego koloru muszą być połączone by tworzyły jeden ciąg i nie mogą się stykać z kolejkami innych kolorów, nawet kątami.

Kość z ikoną namiotu (budowa budek) daje nam możliwość postawienia budki, która da nam pasywne zdolności takie, jak manipulacja kośćmi podczas rzutów, przelosowywanie gości, gdy nie odpowiada nam ich kolor (w żadnym wypadku nie chodzi o rasizm), czy zwiększenie ilości usuwanego brudu.

Przyciąganie gości pozwala nam na dorzucenie jednego pionka gościa wybranego przez nas koloru do woreczka gdzie znajdują się jego koledzy z początku gry i wylosowanie jednego ze szczęśliwców. Zależnie jakiego koloru pionek wyciągniemy to musimy go usadowić na wolnym miejscu na korespondującej kolorem kolejce. Jak nie mamy wymaganej kolejki to pechowiec wraca z powrotem poza planszę, aż do momentu ponownego wybrania go. Tę czynność możemy powtórzyć za każdą kość z tą akcją.

Sprzątanie brudów daje nam możliwość usunięcia jednego punktu brudu za każdą kość z akcją sprzątania. Możemy mieć tutaj ulepszenie w postaci budki, żebyśmy za każdą taką kość wyrzucali 2 żetony brudu.

Zagrywanie kart premii pozwala nam na zdobycie punktów z kart, które dobieramy na początku gry. Karty może nie mają zbytnio zbalansowanych zadań, tzn. nie zawsze mamy możliwość wykonania każdego z zadań, ale na szczęście możemy odrzucać niechciane zadania i dobierać nowe.

Jest jeszcze jedna akcja, której nie przedstawia żadna ikona i jest to powiększanie powierzchni naszego wesołego miasteczka. Żeby tego dokonać musimy wydać 1 kość za każdą płytkę, którą chcemy dołączyć do obecnego już miasteczka. Maksymalnie podczas tury możemy dodać dwie takie płytki.

Faza zysków – W tej fazie zliczamy ilu mamy gości na naszych kolejkach i za każdego dostajemy po 3 punkty zwycięstwa czyli denary. W tej fazie również można dobierać i wymieniać karty zadań. Po rozliczeniu się z ilości kart na ręce i denarów w punktacji oddajemy nasze żetony kolejności, przesuwamy znacznik tur na kolejną pozycję na torze i w ten sposób przechodzimy ponownie do fazy rzutów.

Jak można się domyśleć celem gry jest zebranie jak największej ilości denarów. Na koniec gry musimy zapłacić służbom sprzątającym zależnie od tego, ile żetonów brudu udało się nam zebrać, lecz jeżeli mamy ich 30 albo więcej, to niestety, ale odpadamy z rozgrywki.

 

Wrażenia po przejażdżce.

Steam Punk ma swoje dobre strony, lecz mocniejsze dla mnie niestety są te złe. Miło patrzeć na ładne trójwymiarowe miasteczko, które sami kształtujemy, ale co nam poza tym, jeżeli są na nim strzępy z wyprasek.

Pasuje mi to, gdy gra ma kilka kości (albo i więcej) i nie przeszkadza mi to, gdy ktoś ma lepsze rzuty ode mnie, każdy może mieć trochę pecha. Lecz gdy ktoś wygrywa bo rzuca szybciej? Wierzę, że osoba dorosła mogłaby to zrozumieć, ale co do młodszych graczy to mam pewnie wątpliwości.

Co do mechaniki pozyskiwania denarów, to jest ona dobrze zbalansowana. Każdy otrzymuje odpowiednią zapłatę za to, jak dobrze mu idzie rozwój własnego miasteczka. Smuci mnie tutaj to, że poza końcem gry nie mamy żadnych możliwości ich stracenia. Autorzy mogli wprowadzić jakiś sposób ich wydawania np. opłacanie budek i kolejek, im więcej na naszej planszy tym więcej musielibyśmy płacić lub coś podobnego.

Wierzę, że są osoby, którym Steam Park się spodobał i grają w niego bardzo często. Ja jednak nie będę należał do ich grona. Gra pozostawiła mi niesmak w ustach i ostatecznie nie zamierzam do niej wracać, chyba że będę musiał.

Podchodząc do tej przejażdżki budowało się we mnie pozytywne napięcie i nadzieje związane ze Steam Park, jednak po wyjściu z wagonika nie wiem, czy bardziej chciało mi się spać, czy złożyć zażalenie za jakość podróży.

 

Plusy:

  • Oprawa graficzna
  • Wyczuwalna klimatyczność

 

Minusy:

  • Niedocięte mechanicznie elementy
  • Problematyczność przy grze w różnych grupach wiekowych
  • Gra potrafi się szybko znudzi
  • Mała regrywalność
  • Instrukcja

 

  • Wiek od 10 lat
  • Liczba graczy od 2 do 4 osób
  • Czas gry od 60 do 70 min.

Dziękujemy wydawnictwu Trefl za udostępnienie egzemplarzy o recenzji.


comments powered by Disqus