„Catwoman”: „Rzymskie wakacje” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 17-07-2014 22:57 ()


Komiksy, w których fabuła stanowi jedynie pretekst do zaserwowania czytelnikom wysmakowanej (a niekiedy wręcz zachwycającej) warstwy plastycznej to dość często spotykane  zjawisko. Solowy występ Seliny Kyle w wykonaniu cenionego duetu Jeph Loeb/Tim Sale zalicza się właśnie do tego typu produkcji.

Po wydarzeniach przybliżonych w mini-serii „Długie Halloween” kocia włamywaczka wyrusza do Wiecznego Miasta. Wbrew pozorom plan pobytu nie przewiduje wizyt w tamtejszych muzeach oraz urokliwych kafejkach. Miast tego gibka Catwoman usiłuje rozwikłać zagadkę swego pochodzenia. Kluczem ku temu może okazać się rodzina Falcone, której przedstawicielami miała ona już do czynienia. Rychło okazuje się, że mafijna struktura kontrolowana przez bezwzględną familię to tylko jedno z wyzwań, którym tytułowa bohaterka zmuszona jest sprostać w trakcie pobytu we włoskiej stolicy.

Zgodnie z tym, co już wcześniej zasygnalizowano, „Rzymskie wakacje” w wymiarze fabularnym nie zwalają z nóg. Jest to bowiem stosunkowo prosta historia, jakościowo znacznie bliższa efektownej wydmuszce jaką okazał się „Hush” niż pomysłowo skonstruowanemu „Długiemu Halloween”. Rozczarowuje zwłaszcza sposób prowadzenia postaci Edwarda Nygmy, towarzyszącego Selinie w jej europejskim wojażu. Nieszczególnie przekonująco rozpisano również wątek romantyczny, pomimo odczuwalnego niekiedy napięcia w relacjach między tytułową bohaterką a mafijnym „cynglem” „Blondasem”. Trudno jednak przeoczyć okoliczność, że niniejsza opowieść po raz kolejny podkreśla ścisłą zależność postaci Catwoman wobec Mrocznego Rycerza. Niekoniecznie potrzebnie co z powodzeniem udowodnił m.in. Ed Brubaker w miesięczniku „Catwoman vol.3”, wykazując iż panna Kyle potrafi poradzić sobie bez asysty Batmana. Choć przyznać trzeba, że Selina w wykonaniu Loeba sprawia wrażenie nie tylko urokliwej, ale też – stosownie względem jej rysu charakterologicznego – zadziornej. Niestety nie da się tego samego powiedzieć o Riddlerze sprowadzonym do roli żenującego komedianta. Sięgnięcie po Cheetah – jedną z głównych „sparing-partnerek” Wonder Woman – wnosi co prawda nieco dodatkowej egzotyki. Pech w tym, że zoomorficzna odmiana Barbary Minervy jakby nie do końca wpisuje się w poetykę opowieści z udziałem Catwoman. Nawet pomimo z pozoru jakościowego pokrewieństwa obu tych postaci.

Powiedzmy sobie jednak szczerze: wartość tej publikacji polega głównie na jej warstwie plastycznej, wobec której treść pełni co najwyżej funkcję pomocniczą. Bo niewątpliwie Sale po raz kolejny daje popis plastycznej indywidualności. Scenografia „Rzymskich wakacji” aż się prosi o wypełnienie monumentami Miasta Cezarów i Papieży. Sale nie nadużywa jednak tej możliwości oszczędnie dozując elementy zabytkowej architektury - Bazylika św. Piotra, Amfiteatr Flawiuszów, widoczne niekiedy w tle fragmenty pieczołowicie zdobionych gzymsów i niewiele ponadto. Niemniej już tylko te elementy generują atmosferę nieco odmienną względem opowieści rozgrywających się w zwykle spowitym mrokiem Gotham City. Natomiast podobnie jak w innych swoich pracach, również i tutaj rysownik nie szczędzi całostronicowych ilustracji. W tym kontekście szczególną gratka są kompozycje poprzedzające kolejne rozdziały tej opowieści (pełniące pierwotnie funkcje okładek wydania zeszytowego) stylizowanych na plakaty filmowe z drugiej połowy lat sześćdziesiątych minionego wieku.

Album wieńczy krótki szkicownik autorstwa Tima Sale’a, w którym oprócz przybliżenia niektórych ciekawostek związanych z jego warsztatem pracy nie omieszkał on skomplementować współpracującego z nim przy tym projekcie kolorystę. Dodajmy, że całkowicie słusznie. Bowiem pod względem wizualnym solowa przygoda Catwoman nie prezentowałaby się aż tak zjawiskowo, gdyby nie kolorystyka zaproponowana przez Dave’a Stewarta. Aktywny wcześniej m.in. przy takich projektach jak „New Frontier” i „Ultimate Fantastic Four” ma wszelkie szansę, by wręcz oczarować potencjalnego odbiorcę. Nawet dla scen rozgrywających się po zmroku dobrał on ciepłą (by nie rzec wręcz: śródziemnomorską) paletę barw. Tym samym uczynił warstwę ilustracyjną niniejszej mini-serii formalnie autonomiczną wobec pozostałych ogniw „batmanicznej” trylogii Loeba i Sale’a. Jest to szczególnie dostrzegalne w zestawieniu z dwiema ostatnimi planszami albumu zaczerpniętymi z „Mrocznego zwycięstwa”.

Szanse, aby „Rzymskie wakacje” znalazły trwałe miejsce wśród najbardziej udanych fabuł wyrosłych z mitologii Mrocznego Rycerza są raczej niewielkie. Pozycja ta stanowi jednak łatwo przyswajalny pomost pomiędzy „Długie Halloween” i „Mrocznym zwycięstwem”. Do tego wolnym od spiętrzonego napięcia obu tych opowieści, a nade wszystko fenomenalnie zilustrowanym.

 

Tytuł: „Catwoman: Rzymskie wakacje”

  • Tytuł oryginału: „Catwoman: When in Rome”
  • Scenariusz: Jeph Loeb
  • Szkic i tusz: Tim Sale
  • Kolory:  Dave Stewart
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Mucha Comics
  • Data premiery wersji oryginalnej:  1 czerwca 2005 r.
  • Data premiery wersji polskiej: maj 2014 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 160
  • Cena: 59 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie na kartach mini-serii „Catwoman: When in Rome ” nr 1-6 (listopad 2004 – maj 2005 r.) oraz „Batman: Dark Victory” nr 13 (grudzień 2000 r.)

 

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

 


comments powered by Disqus