"Jack Strong" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 21-02-2014 14:30 ()


Dla jednych bohater, dla drugich zdrajca. Kim dla Władysława Pasikowskiego jest Ryszard Kukliński? Przede wszystkim człowiekiem wiernym swoim zasadom, rodzinie, który w obliczu realnego zagrożenia postanowił nie siedzieć bezczynnie, a podjąć ryzykowną próbę nawiązania kontaktu z zachodnimi służbami wywiadowczymi.

Reżyser „Pokłosia" nie boi się tematów, które dzielą opinię publiczną, wydają się budzić kontrowersje bądź nawet prowokować. Jednak w przypadku Jacka Stronga, historia pułkownika Ludowego Wojska Polskiego nie posłużyła do prowokacji. Pasikowski z wrodzoną sobie umiejętnością wpisuje perypetie Kuklińskiego w szablon kina szpiegowskiego, rasowego thrillera, którego celem jest trzymać w napięciu do samego końca. Z tego zadania wywiązuje się praktycznie bezbłędnie.

W najgorętszym okresie Zimnej Wojny, kiedy o ociepleniu stosunków na linii Moskwa-Waszyngton nikt nawet nie myślał, dość realna była groźba kolejnego globalnego konfliktu. Stąd już tylko krok do nuklearnej zagłady. Polska, stanowiąca bufor między NATO a ZSRR, w przypadku wojny stałaby się polem nuklearnej rozgrywki. W oczach Pasikowskiego właśnie to zagrożenie stało się katalizatorem do działań Ryszarda Kuklińskiego, uważanego przez radzieckie władze za zdolnego i inteligentnego żołnierza. Kierując się szlachetnymi pobudkami postanowił nawiązać współpracę z CIA. Na pewno nie była to łatwa decyzja. Podejmując ją, podpisywał wyrok śmierci nie tylko na siebie, ale też i na bliskich.

Pasikowski nie buduje pomnika Kuklińskiemu, stara się raczej, z prawie kronikarskim zacięciem, przedstawić kolejne etapy jego agenturalnej współpracy. Pułkownik cieszył się wśród swoich kolegów niesłychaną estymą, był człowiekiem zaufanym, opanowanym, po prostu pewnym. Jego perfekcjonizm i zaangażowanie budziły zazdrość niektórych, co stanowiło główne zagrożenie dla misji jakiej się podjął. Początkowa radość wywołana współpracą i łatwość w dostępie do tajnych informacji zaczęły ustępować, a w ich miejsce stopniowo pojawiał się strach, niepewność, paranoidalne przeświadczenie o inwigilacji, ale nigdy zwątpienie. Pasikowski na przykładzie Kuklińskiego i jego kolegów zgrabnie kreśli portrety wojskowych oficerów, od służalczości oraz ślepego wykonywania rozkazów po odważny, acz nie wychodzący poza ramy braterskiej współpracy, indywidualizm.

Autor „Pokłosia", aby podtrzymać napięcie niekiedy sięga po humor, bądź też opiera działalność pułkownika na zbyt dużym farcie, co w sensacyjnym obrazie może odrobinę irytować, jednakże są to jedynie niewielkie fragmenty, które nie psują odbioru całości. Po mistrzowsku, jak na wizjonerów kina przystało, Pasikowski konstruuje finałową scenę, której nie powstydziłaby się zachodnia produkcja. Koncentrując się na osobie pułkownika zaniedbuje nieco relacje łączące go z najbliższymi. Praca, poświęcenie, ciągłe tajemnice i życie w stresie powodują, że Kukliński staje się obcy we własnym domu. Wprawdzie Pasikowski pomysłowo wplótł rodzinne problemy - jednak ich siła rażenia w konfrontacji z głównym wątkiem jest znikoma.   

Aktorsko Jack Strong wybija się na tle polskich produkcji. Marcin Dorociński, mimo że nie zawsze udanie oddaje emocje, a może jest to celowy zabieg, wynikający z nadzwyczajnej przenikliwości granej przez niego postaci, to hipnotyzuje widza. Z oczywistych przyczyn praktycznie nie znika z ekranu. Szkoda, że Pasikowski nie potrafił znaleźć w fabule odpowiedniego miejsca dla silnych kobiet, bo o taką rolę aż się prosiło, patrząc na jedną fantastyczną scenę z Mają Ostaszewską. Z kolei zaciąg rosyjsko-amerykański zaprezentował się poprawnie, ale nic ponad to. Cieszy występ znanego ze Strażników czy Obecności Patricka Wilsona, który nieźle radzi sobie z naszym ojczystym językiem. Nie bez znaczenia na wybór tego aktora miał fakt, że prywatnie jest mężem Dagmary Domińczyk (zapewne poznał nieco języka polskiego), która w filmie również zagrała niewielką rolę.

Pośród zalewu komedii wszelakiego sortu lub produkcji skierowanych do wymagającego widza, Pasikowski przeciera ponownie szlak kina środka. Chciałoby się oglądać więcej takich obrazów. Mam też nadzieję, że doczekamy się thrillerów i dobrych sensacji niekoniecznie nawiązujących do naszej historii i autentycznych postaci. Możliwe, że właśnie na takie kino przyszedł wreszcie czas.

 7/10

Tytuł: "Jack Strong"

Reżyseria: Władysław Pasikowski

Scenariusz: Władysław Pasikowski

Obsada:

  • Marcin Dorociński  
  • Maja Ostaszewska
  • Dimitri Bilov
  • Patrick Wilson
  • Zbigniew Zamachowski
  • Oleg Maslennikov
  • Dagmara Domińczyk
  • Ireneusz Czop

Muzyka: Jan Duszyński 

Zdjęcia: Magdalena Górka

Montaż: Jarosław Kamiński

Scenografia: Joanna Macha

Kostiumy: Małgorzata Bracha, Michał Koralewski

Czas trwania: 127 minut  

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus