"Batman" tom 2: "Miasto Sów" - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 17-11-2013 22:10 ()


W tomie inicjującym restaurowany miesięcznik „Batman” główny lokator Bat-Jaskini zaliczył siarczysty oklep od przeciwnika, o którego istnieniu ledwie zdążył się dowiedzieć. I mimo, że sponiewierany Bruce Wayne zdołał wydobyć się z kazamatów sekretnej organizacji, to jednak finał „Trybunału Sów” nie wróżył niczego dobrego.

I rzeczywiście, bo przebudzeni zabójcy wszechwładnej loży ruszają na łów. Ich celem jest przede wszystkim problematyczny miliarder-playboy, ale też inni szacowni obywatele Gotham City (m.in. znany z poprzedniej odsłony serii Lincoln March). Niebawem terror ogarnia zaułki wspomnianej metropolii oraz inne tytuły wyrosłe na gruncie mitologii Mrocznego Rycerza (o czym więcej w historii „Night of the Owls”). Sam Bruce (a przy okazji także jego niezastąpiony kamerdyner) ma nie lada problem, bo wróg wdziera się wprost do rodowej siedziby Wayne’ów. Nawet pomimo zaskoczenia Batman dysponuje co najmniej kilkoma niespodziankami dla nieproszonych gości i z pewnością nie zawaha się ich użyć.

„Miasto Sów” to kolejna, sprawnie zrealizowana fabuła w dorobku Scotta Snydera, która nie tylko potwierdziła przypisywany mu status gwiazdy komiksowego biznesu, ale też zapewniła istotny udział w kształtowaniu modernizowanego uniwersum Detektywa w Pelerynie. Dość wspomnieć, że wzmiankowana chwilę temu „Night of the Owls”, planowana pierwotnie jako względnie kameralna opowieść ograniczona do miesięcznika „Batman”, zyskała rangę najważniejszego wydarzenia DC Comics latem 2012 r. Jej reminiscencje miały miejsce nie tylko w tytułach takich jak „Red Hood and the Outlaws”, ale też nieco odleglejszych zakątkach wspomnianego uniwersum (np. w „Justice League”). Niekiedy dało się co prawda słyszeć opinie negujące wartość „sowiej” afery jako opowieści przełomowej. Nie zmienia to jednak faktu, że Snyder zdołał zaimplantować w rzeczywistość „batmanicznych” tytułów zagrożenie na tyle przekonujące, że być może w niedalekiej przyszłości Szpony zadebiutują również na wielkim ekranie. Bo „Miasto Sów” to idealny przepis na pełen napięcia kinowy dreszczowiec, w którym oszołomiony Batman zmuszony jest stawić czoła nieznanemu dotąd adwersarzowi.

Jakby tego było mało autor skryptu zaskakująco trafnie wkomponował w ramy intrygi Victora Freeze’a, osobnika dla jednych kuriozalnego (debiutował on pod nie pozostawiającym wątpliwości pseudonimem „Mr Zero”…); dla innych postać o znacznym potencjale dostrzeżonym m.in. przez twórców serialu animowanego z początku lat dziewięćdziesiątych (przejmujący epizod pt. „Serce z lodu”) oraz Douga Moencha („Batman & Superman” nr 8/1998). Przy czym istotne modyfikacje jego życiorysu (konkretnie w kontekście żony i matki rzeczonego) czynią go jeszcze bardziej intrygującym niż w realiach sprzed restartu uniwersum DC. Gorzej natomiast w przypadku Oswalda „Pingwina” Cobblepota, który podobnie jak w „Obliczach śmierci” zalicza kolejny, nieudany występ. Podobnie rzecz się ma z „cynglami” Trybunału, których tym razem jest tu po prostu w nadmiarze. Zabrakło natomiast niemal mistycznego lęku przed nieznanym, który towarzyszyć mógł czytelnikowi przy okazji lektury poprzedniego tomu. Snyder chyba zbyt szybko odkrył prawie wszystkie karty. I chociaż sekretne stowarzyszenie jeszcze nie raz da sobie znać (chociażby w wyrosłej na fali popularności niniejszej opowieści serii „Talon”), to jednak w skutek nie w pełni umiejętnego dozowania informacji związanych z wpływową organizacją, kolokwialnie rzecz ujmując, czar prysł. Na szczęście nie całkowicie.  

Album domykają dwie opowieści pełniące rolę uzupełnienia dla głównego nurtu fabuły. W pierwszej poznajemy ojca Alfreda Pennywortha, Jarvisa, również pełniącego obowiązki kamerdynera lokatorów Wayne Manor. Pomimo dostrzegalnego w jego imieniu na swój sposób humorystycznego nawiązania do jednego z cykli głównej konkurencji DC Comics, „Upadek rodu Wayne’ów” raczej trudno byłoby uznać za szczególnie optymistyczną historię. Dość wspomnieć, że także w tym przypadku dają o sobie znać siepacze Trybunału Sów, a pewien znamienny szczegół z życiorysu Bruce’a jest tu skwapliwie rozdrapywany. W drugiej opowiastce debiutuje Harper Row, zaradna nastolatka o wizażu emo-buntowniczki. Niewykluczone zresztą, że o tej postaci będzie nam dane jeszcze usłyszeć.

Pod względem ilustracyjnym „Miasto Sów” prezentuje zróżnicowany, a zarazem wysoki poziom. Z jednej strony można narzekać na niespójność wizualnej strony przedsięwzięcia, jako że efekt pracy głównego rysownika serii – Grega Capullo – przeplatają plansze wykonane przez innych artystów o skrajnie odmiennym warsztacie twórczym. Znany z „Amerykańskiego Wampira” (swoją drogą również realizowanego we współpracy ze Snyderem) Rafael Albuquerque proponuje charakterystyczną dla Latynosów ekspresywną wrażeniowość. Z kolei Jason Fabok (zatrudniany przy takich projektach jak „Soulfire” Mike’a Turnera) to chlubny przykład, że postępująca w rysowniczym fachu tabletyzacja niekoniecznie musi przejawiać się zsyntetyzowaną szmirą. Skrupulatność w ujmowaniu szczegółów ciekawie kontrastuje z manierą Becky Cloonan („American Virgin”, „Demo”) współilustrującej (wraz z Andym Clarke) opowieść o Harper i tym samym przyczynia się do pogłębienia wizualnej różnorodności. O ile jednak w niektórych przypadkach tego typu niejednolitość bywała drażniąca (np. w „New Avengers: Wojna Domowa”) o tyle w kontekście „Miast Sów” zabieg ten wydaje się uzasadniony odmiennym niż Bruce Wayne narratorem oraz pobocznym charakterem tych opowieści.

Tak jak miało to miejsce w przypadku pozostałych tytułów publikowanych w kolekcji “Nowe DC Comics”, także tym razem nie zabrakło reprodukcji alternatywnych okładek wydania zeszytowego. Zdobiące je kompozycje tradycyjnie prezentują się bardzo widowiskowo i tym samym stanowią cieszące oko dopełnienie warstwy plastycznej albumu.

Określenie „Batmana” według Snydera (oraz po części wspomagającego Jamesa Tyniona IV) mianem najbardziej udanej propozycji spośród czterech cykli spolszczanych przez Egmont to sprawa co najmniej dyskusyjna. Pewne jest natomiast, że wzbudza ona największe zainteresowanie ze strony czytelniczej braci (nakład pierwszego tomu prędko uległ wyczerpaniu). A to pozwala mieć nadzieję, że nasz wydawca raczej nie zaniecha prezentacji przypadków Mrocznego Rycerza z tej właśnie serii.  

 

Tytuł: „Batman” tom 2: "Miasto Sów”   

  • Scenariusz: Scott Snyder i James Tynion IV 
  • Szkic: Greg Capullo, Jason Fabok, Rafael Albuquerque, Becky Cloonan, Andy Clarke
  • Tusz: Jonathan Glapion, Sandu Florea
  • Kolory: FCO Plascencia, Dave McCaig, Peter Steigerwalt, Nathan Fairbarin
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz 
  • Wydawca: Egmont Polska 
  • Data premiery: 8 października 2013 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 208
  • Cena: 75 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie na kartach miesięcznika “Batman” nr 8-12 (czerwiec-październik 2012 r.) oraz „Batman Annual” nr 1 (lipiec 2012 r.)

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus