"Pacific Rim" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 17-07-2013 12:32 ()


Apokalipsa to doskonały interes, dla niektórych wręcz biznes życia. Mimo XXI wieku na każdym kroku jesteśmy straszeni końcem świata, jak nie rodzaj ludzki dziesiątkuje nieznana zaraza, to obcy odpowiedzieli na naszą międzygalaktyczną pocztówkę, zagubiona asteroida mknie przez drogę mleczną, aby „przybić piątkę” z Ziemią, tudzież Antychryst zapragnął odetchnąć innym niż piekielnym powietrzem. Dorzucając do tego matkę naturę próbującą oczyścić się z siedmiomiliardowego robactwa stąpającego codziennie po jej delikatnej „skórze” - nie możemy czuć się w pełni bezpieczni. A strach przed jutrem jest z premedytacją wykorzystywany przez przemysł filmowy.

Guillermo del Toro zawsze miał smykałkę do brzydali wszelkiej maści. Czy to w kameralnym i nastrojowym „Mutancie”, epatującym ohydą „Blade II” czy urzekająco enigmatycznym „Labiryncie Fauna”. Piekielny Chłopiec to oddzielny rozdział, wiadomo Perlman. Potwory o różnym rodowodzie pojawiają się w dziełach del Toro zawsze z wielkim wyczuciem i perfekcją ujęte sprawnym okiem Guillermo Navarro. Nie inaczej jest w „Pacific Rim”.

Można się zastanowić, co szczególnego jest w historii o wielkich robotach walczących z dalekimi krewnymi Godzilli, którzy właśnie postanowili osiedlić się na Ziemi. Monumentalne mechy zwane Jaegerami sterowane przez wyselekcjonowaną grupę pilotów są ostatnią nadzieją ludzkości na przetrwanie. Temat wałkowany wielokrotnie w kinie, komiksie czy literaturze. Pewnie w innych rękach „Pacific Rim” przepadłby z kretesem, ale del Toro bawi się konwencjami, sprawnie żonglując popkulturowymi kliszami, sprawiając, że widz delektuje się aktami destrukcji. Piękno w obrazie to szczęk metalu, gruchot tytanowych elementów czy widowiskowe rozwalanie obślizgłych bestii. Prostota i przewidywalność w połączeniu z estetyką meksykańskiego wizjonera sprawia, że kolejne sekwencje walk, ich choreografia przemawiają do wyobraźni. W tych morderczych zapasach, gdzie każdy chwyt jest dozwolony, nie ma zwycięzców. Wszyscy są przegrani, a jedyna rzecz, która jest pewna to nieodparta chęć… dokopania przeciwnikowi.

Bezduszne machiny i potwory z głębin w oderwaniu od czynnika ludzkiego miałyby problem z zaabsorbowaniem naszej uwagi. Dosiadający ogromnych robotów piloci nie mają silnie zarysowanych charakterów, niczym bohaterowie oscarowych dramatów, mimo to każdy z trójki pierwszoplanowych postaci posiada własną historię, która uwiarygodnia ich postawy. Klasą dla siebie jest Idris Elba – niepodzielny król każdej sceny. Z kolei Charlie Hunnam oraz Rinko Kikuchi (pamiętny epizod w „Babel” Inarritu), to tacy herosi z „ulicy”, którzy poprzez swoją anonimowość, a także słabość – będącą wynikiem przeżytej traumy - zaskarbiają sympatię widza. Aby schematom stało się zadość, nie mogło zabraknąć odpowiedniej dawki humoru w osobach dwóch roztrzepanych i rywalizujących ze sobą naukowców, a także etatowego "twarzowca" Hollywood, czyli Rona Perlmana. Zabrakło natomiast bliższego pokazania możliwości bojowych dwóch Jaegerów - rosyjskiego Cherno Alpha oraz chińskiego Crimson Typhoon.

Twórcy „Kręgosłupa diabła” nie można odmówić fantazji w kreowaniu gigantycznych kreatur. Miłośnicy wielkich robotów - czy to Generała Daimosa, Neon Genesis Evangelion lub Gundama nie powinni wyjść z kina rozczarowani. „Pacific Rim” zapewni im dwie godziny niezapomnianej rozrywki. Patrząc na coraz silniejszą kinową serialozę i sequelozę obraz del Toro jawi się jako powiew świeżości, mimo zastosowania sprawdzonej receptury na hit. Myślę, że opowiedziano już tak wiele podobnych historii, że odważne oraz bezpardonowe realizowanie swoich marzeń i wizji nadal pozostaje tym, co możemy nazwać magią kina. Dlatego też kibicuje projektom Guillermo del Toro i czekam na kolejne jego filmy.  

7/10

 

Tytuł: "Pacific Rim"

Reżyseria: Guillermo del Toro

Scenariusz: Travis Beacham, Guillermo del Toro

Obsada:

  • Charlie Hunnam
  • Idris Elba
  • Rinko Kikuchi
  • Charlie Day
  • Burn Gorman
  • Max Martini
  • Robert Kazinsky
  • Ron Perlman

Muzyka: Ramin Djawadi

Zdjęcia: Guillermo Navarro

Montaż: Peter Amundson, John Gilroy

Scenografia: Carol Spier

Kostiumy: Kate Hawley

Czas trwania: 131 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus