"Układ zamknięty" - recenzja druga

Autor: Paulina Adamczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 12-04-2013 12:53 ()


 Nie spodziewałam się w piątkowy wieczór na tego typu filmie zobaczyć salę kinową zapełnioną po brzegi. Ostatni raz z taką frekwencją spotkałam się na „Hobbicie”, a wcześniej na nowym Bondzie i ósmej części „American Pie”. Tymczasem tłumy przybyły oglądać polskie kino i to na dodatek nie promowane w jakiś szczególny sposób. Czyżby to magia Janusza Gajosa?

„Układ zamknięty” to obraz oparty na prawdziwej historii, wyprodukowany dzięki finansowemu wsparciu prywatnych przedsiębiorców. Pierwowzorem tego dzieła była historia trzech krakowskich biznesmenów, którzy w bardzo szybkim czasie osiągnęli potężny sukces. W filmie akcja została przeniesiona do Trójmiasta. Mamy więc młodych, zdolnych bohaterów, a także cały szereg osób, które chcą im przeszkodzić. Ta druga grupa stanowi tytułowy układ zamknięty, bo intryga przez nich zaplanowana nie zostawia żadnej drogi ucieczki. Przywódcą tych złych jest prokurator Andrzej Kostrzewa (Janusz Gajos). Od początku towarzyszy mu skorumpowany urzędnik skarbówki - Mirosław Kamiński (Kazimierz Kaczor). Później w prześladowanie młodych biznesmenów angażowane są kolejne służby, a także, co ciekawe media. Kostrzewa i Kamiński wspólnie obmyślają plan, dzięki któremu mają ustawić się do końca życia, a także zemścić na synu swojego akademickiego nauczyciela (jeden z młodych biznesmenów). Tak naprawdę do końca nie wiadomo, co było głównym motywem ich działania: pieniądze czy zemsta.

Tym razem to ludzie źli są głównymi bohaterami i właśnie to przyciąga do oglądania kolejnych sekwencji obrazu. Janusz Gajos nie po raz pierwszy doskonale odnajduje się w roli postkomunistycznego szubrawcy, byłego partyjniaka. Ponownie jest perfekcyjny, choć zupełnie inny niż we wszystkich dotychczasowych wcieleniach. Widać, że żyje tą rolą tworząc niezwykle realną postać. Warto się pochylić nad samym filmowym tworem prokuratora Kostrzewy. Ten były partyjniak działa niemal bez skrupułów, ale gdy dowiaduje się o śmierci ojca Piotra Maja (jednego z biznesmenów) chce porzucić wszystkie plany. Reżyser tą sceną ewidentnie chciał pokazać ludzką twarz wcielonego zła. Zdecydowanie na uwagę zasługuje Kazimierz Kaczor. Ten aktor do tej pory kojarzył mi się tylko z jedną miną i mocno przestraszonymi oczami. W „Układzie zamkniętym” mina pozostaje ta sama, ale po prostu doskonale pasuje do całej historii. Pan Kazimierz tym razem idealnie odnajduje się w roli bardzo śliskiego człowieka pozbawionego moralnego kręgosłupa, który zrobi wszystko by tylko znaleźć się w jeszcze lepszej sytuacji życiowej. Poza tą dwójką leciwych gwiazdorów naszego kina na ekranie widzimy jeszcze między innymi: Przemysława Sadowskiego, Magdalenę Kumorek, Roberta Olecha czy Beatę Ścibakównę. Jednak oni wszyscy stanowią tylko bezbarwne tło dla dwójki głównych bohaterów. Może poza Ścibakówną, która jest piękna i perfekcyjna jak zawsze.

Dobra gra Gajosa i Kaczora to nie jedyny pozytywny element tego obrazu. Kuba Wojewódzki po pokazie przedpremierowym „Układu…” mówił, że po tym filmie ma lęki. Ja ich nie mam, ale niektóre sceny bardzo mnie poruszyły. Pojawiły się zarzuty, że Ryszard Bugajski stworzył dzieło polityczne, którego głównym zadaniem jest przestraszyć obywatela. Po raz kolejny to „czerwoni” odpowiadają za największe zło. Oczywiście wiadomo w jakich latach się to dzieje i kto wtedy rządził w naszym kraju, ale nie odczułam żeby twórcy wmawiali mi, że tylko ta partia jest niedobra. Temat jest ważny, wielu uczciwych przedsiębiorców było, a może i nadal jest niesłusznie karanych. Poruszanie istotnych spraw w rodzimym kinie będzie zawsze na plus.

Minusem obrazu jest przewidywalność. Nie chodzi już nawet o przebieg samej historii, która jak wiadomo jest inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Przynajmniej ja oglądając instynktownie wyczuwałam co stanie się za chwilę, nie zostałam więc zaskoczona sekwencją faktów. Niemal każdą scenę dało się przewidzieć, przez co cały obraz z minuty na minutę stawał się coraz nudniejszy. Innym drażniącym elementem jest część dialogów, zwłaszcza tych, które wypływały z ust pozytywnych bohaterów. Rozmowy między przedsiębiorcami czy ich rodzinami po prostu uderzały sztucznością.

„Układ zamknięty” z pewnością powinien spodobać się wielu widzom. Chwilami jest to obraz zbyt monotonny i patetyczny, ale ostatecznie zdarzenia same w sobie są ciekawe i szokujące. Polecam ten film nie tylko fanom Janusza Gajosa i Kazimierza Kaczora, ale wszystkim osobom, których ciekawią poważniejsze tematy.

6/10

 

Tytuł: "Układ zamknięty"

Reżyseria: Ryszard Bugajski

Scenariusz: Michał S. Pruski, Mirosław Piepka

Obsada:

  • Janusz Gajos
  • Kazimierz Kaczor
  • Magdalena Kumorek
  • Przemysław Sadowski
  • Wojciech Żołądkowicz

Muzyka: Shane Harvey

Zdjęcia: Piotr Sobociński jr

Montaż: Irena Siedlar

Scenografia: Paweł Jarzębski, Zbigniew Dalecki, Aniko Kiss

Kostiumy: Krzysztof Łoszewski

Czas trwania: 100 minut 

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji. 


comments powered by Disqus