"All-Star Superman" - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 28-08-2012 22:02 ()


Przyznaję trochę ze smutkiem, Superman nie cieszy się przychylnością rodzimych wydawców, tudzież popularnością wśród polskich czytelników. Ostatnio wydaną pozycją z przygodami tego superbohatera był bardzo dobry "Superman": "Na wszystkie pory roku" duetu Jeph Loeb / Tim Sale, jednak od tego czasu minęło sześć lat! Wówczas Egmont zdecydował się taki krok przy okazji premiery filmu „Superman: Powrót”. Publikując kapitalnego „All-Star Supermana” Mucha Comics wpisuje się niejako w nurt promocji zapowiedzianego na przyszły rok kinowego blockbustera „Człowiek ze Stali”.

Rozpisana na dwanaście odcinków maxi-seria autorstwa Granta Morrisona ma naprawdę mocny punkt wyjścia. Superman ratujący naukową misję na Słońcu zostaje poddany zbyt silnemu promieniowaniu, które w ziemskich warunkach warunkuje jego nadludzkie moce. Wskutek tego incydentu komórki Kryptończyka ulegają powolnemu rozpadowi, co w przeciągu roku ma doprowadzić do jego śmierci. Do tego czasu heros ma szansę doprowadzić wszystkie swoje projekty do końca, ale czeka na niego jeszcze wiele przeciwności losu, oczywiście z maniakalnym Lexem Luthorem na czele.

Mógłbym powiedzieć, że „All-Star Superman” nie wymaga od czytelnika znajomości przygód Człowieka ze Stali. Faktycznie, podstawowe informacje na jego temat w zupełności wystarczają. Ale jeśli trochę lepiej zna się realia, w jakich od ponad siedemdziesięciu lat funkcjonuje najbardziej znany amerykański superbohater, wtedy lektura komiksu staje się o wiele przyjemniejsza. Przede wszystkim dlatego, że brytyjski scenarzysta pozwolił sobie na wiele zabawnych, żeby nie napisać – prześmiewczych parafraz klasycznych motywów znanych z kolorowych zeszytów o przygodach bohatera z „S” na piersi. Przykładem może być klucz, jakiego Superman używał do otwierania swojej samotni. Był czas, kiedy klucz ten był gigantycznych rozmiarów, a lecący z nim superbohater wyglądał wręcz komicznie. U Morrisona klucz jest zwyczajnej wielkości, ale czym chełpi się jego właściciel, „został wykonany z super-gęstej materii z gwiazdy karłowatej”, w związku z czym waży pół miliona ton i tylko on może go udźwignąć. Jakby tego było mało, Superman chowa go pod wycieraczką...

Wspierany talentem Franka Quitely'ego, który nadał charakterystyczne rysy naszkicowanym postaciom, między innymi sprawiając, że Clark Kent rzeczywiście posturą i zachowaniem nie przypomina swojego alter-ego, Grant Morrison z prawdziwą maestrią wkroczył w otoczenie, w jakim na co dzień funkcjonuje w zasadzie niezniszczalny superheros. Co okazało się, moim zdaniem, kluczowe, Brytyjczyk zdaje się doskonale rozumieć mechanizm, który czyni z Supermana nazbyt idealnego bohatera, jak się często o nim mówi – „harcerzyka”. Znając wszystkie jego słabe strony, wykorzystał te mocniejsze i wplótł w całość swoje, chwilami szalone, pomysły. Te, w połączeniu z finezyjnie rozpisanymi dialogami są źródłem świetnej rozrywki. Ale Morrison przede wszystkim nie stronił od ironii, o czym już wspomniałem; najważniejsze okazało się to, jak umiejętnie balansował na granicy patosu i kiczu, prowadząc historię do prawdziwie epickiego finału.

Jako że w oryginale kolejne zeszyty „All-Stara” wychodziły w dłuższych niż miesięczne odstępach, każdy rozdział to w zasadzie odrębna przygoda Supermana. Wszystkie dwanaście tworzy jednak spójną całość – z chwytliwym otwarciem, licznymi zwrotami akcji i wyrazistym zakończeniem. W sytuacji, kiedy do zrozumienia aktualnie publikowanych przygód jakiegokolwiek bohatera z uniwersum DC wymagane jest śledzenie na bieżąco co najmniej kilku regularnie wydawanych tytułów, ze spokojem można było wówczas i podobnie można teraz sięgnąć po ten z założenia zamknięty i nie trzymający się jakiegokolwiek kontinuum cykl. Przyznam, że od wielu lat właśnie po tego typu pozycje najbardziej lubię sięgać.

Liczący sobie, bagatela, 320 stron tom wydany przez Mucha Comics jest tytułem, na który na pewno warto zwrócić uwagę. Nagrodzony Eisnerami komiks został zresztą przełożony na pełnometrażową animację, również ciekawą, chociaż fabularnie okrojoną wobec pierwowzoru. Mam nadzieję, że jest to dobry znak dla innych wartych zaprezentowania w naszym kraju historii z przygodami ikony amerykańskiego komiksu.

 

Tytuł: "All-Star Superman"

  • Scenariusz: Grant Morrison
  • Rysunek: Frank Quitely
  • Tłumaczenie: Michał Zdrojewski
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Data publikacji: 7/2012
  • Liczba stron: 304
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 140 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.
 


comments powered by Disqus