"Spadkobiercy" - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 22-02-2012 15:31 ()


Największa branżowa impreza w przemyśle filmowym, jaką jest rozdanie nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, rokrocznie budzi wielkie emocje i daje krytykom i recenzentom temat do dyskusji. Sama nominacja do Oskara jest dla produkcji nielichą nobilitacją, więc na rozmaitych afiszach i plakatach dystrybutorzy dumnie ogłaszają „X nominacji do Oskara, w kategoriach...”. „Spadkobierców” nominowano do najbardziej prestiżowej nagrody filmowej w aż pięciu kategoriach. Czy uczyniono to słusznie czy też mamy do czynienia z kolejnym przejawem nadmiernego entuzjazmu ze strony ekspertów zajmujących się przydzielaniem najbardziej pożądanych bibelotów świata filmu?

„Spadkobiercy” przybliżają perypetie prawnika Matta Kinga, ilustrując przełomowy etap w jego życiu. Rozgrywająca się w rajskich krajobrazach Hawajów historia dokumentuje problemy protagonisty, który musi poradzić sobie z tragicznym w skutkach wypadkiem żony i nową dla niego rolą - przykładnego ojca. Wraz z kamerą śledzimy jego utarczki z życiem codziennym oraz zawodowym, a także swoiste poszukiwanie prawdy i odkrywanie sekretów, jakie taiła przed nim leżąca w śpiączce małżonka. Fabuła wciąga i z zainteresowaniem obserwujemy kolejne kroki Matta i jego rodziny na drodze do sprostania nowym wyzwaniom. Scenariusz naszpikowany jest inteligentnymi i dowcipnymi dialogami. Gdy trzeba porusza bardziej nostalgiczne struny w naszej duszy. Niekiedy bywa zabawny, kiedy indziej w swoisty sposób groteskowy i upiorny. W jednym zdaniu można by stwierdzić, że jest jak samo życie – kolorowy, urozmaicony oraz nieprzewidywalny. Dzięki naturalności scenariusza i niewymuszonym sposobie prezentacji treści widz chłonie film w sposób bardzo przystępny i swobodny, jednocześnie będąc w stanie skupić się na zaprezentowanych „okruchach życia”, jakie składają się na całokształt fabuły.

Brawa należą się również za różnorodną i ciekawą galerię bohaterów, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych, a także wcielających się w nich aktorów. Naturalnie pierwsze skrzypce gra Matt King, czyli George Clooney, który jest również narratorem całości. Głęboki, hipnotyczny głos Clooneya i jego bogata mimika sprawiają, że obraz nie tylko jest atrakcyjny sam w sobie, ale nabiera również swoistego realizmu i autentyczności. Emocje Matta oddano po mistrzowsku, a złudzenie rzeczywistości jest w wykonaniu Clooneya niemal idealne. Na równie wysoki poziom zdobyli się również inni aktorzy, którzy swoją grą udanie budują atmosferę filmu. Odgrywane postaci są na wskroś naturalne i wpasowują się w atmosferę produkcji, zgodnie utrzymując i nadając wyraz wspomnianej już konwencji „okruchów życia”.

Dopełnieniem świetnej treści zawartej w obrazie Alexandra Payne'a jest strona techniczna „Spadkobierców”. Rajskie krajobrazy Wysp Hawajskich, w zależności od dominującej w danej scenie atmosfery, tętnią życiem i nasyconymi kolorami lub zwracają się ku barwom mniej intensywnym oraz bardziej stonowanym, aby uwypuklić rozgrywające się na ekranie wydarzenia. Realizatorzy umiejętnie przeplatają szerokie panoramy budujące nastrój i klimat scen ze zbliżeniami pozwalającymi skupić się odbiorcy na grze aktorskiej. Całości towarzyszy nastrojowa muzyka, w której dominują charakterystyczne wyspiarskie instrumenty i lekko zaciągający, ale jakże urzekający śpiew.

„Spadkobiercy” w pełni zasługują nie tylko na nominacje, ale w moim uczuciu przynajmniej na kilka statuetek. Jest to obraz inteligentny oraz poruszający, a jednocześnie dowcipny i pozwalający widzowi odetchnąć. Zadowoli każdego, kto poszukuje dobrego, a jednocześnie oryginalnego filmu obyczajowego. Doskonała obsada, mnogość wątków, naturalne i autentyczne dialogi razem składają się na dzieło, które warto polecić każdemu.

 8/10

Tytuł: "Spadkobiercy"

Reżyseria: Alexander Payne

Scenariusz: Nat Faxon, Jim Rash, Alexander Payne

Na podstawie powieści Kaui Hart Hemmings

Obsada:

  • George Clooney
  • Shailene Woodley
  • Amara Miller
  • Nick Krause
  • Beau Bridges
  • Robert Forster
  • Judy Greer
  • Matthew Lillard

Zdjęcia: Phedon Papamichael

Montaż: Kevin Tent

Scenografia: Jane Ann Stewart

Kostiumy: Wendy Chuck

Czas trwania: 115 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


comments powered by Disqus