"Zła kobieta" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 11-09-2011 19:47 ()


W Hollywood niewiele kobiet zbliżających się do „słusznego wieku” może poszczycić się lukratywnymi kontraktami. Nie od dziś wiadomo, że w zepsutej do szpiku kości fabryce snów liczą się głównie pieniądze, a wypalone, starzejące się gwiazdeczki niegdyś kasowych przebojów mogą się starać co najwyżej o rolę mamusiek w komediach romantycznych tudzież próbować sił w produkcjach klasy B. Czasami zdarzają się wyjątki od reguły.

Odkąd pojawiła się w „Masce” świat mógł podziwiać długie aż do szyi nogi Cameron Diaz. U boku Jima Carreya stawiała pierwsze kroki, natomiast na praktyce terminowała u królowej komedii romantycznych – Julii Roberts. Liznęła również wysokooktanowego kina akcji. W przypadku amerykańskiej aktorki zwrot „zielono mi” nabiera głębszego znaczenia.  Z początkowo nieśmiałej modelki doczekaliśmy się gwiazdy światowego formatu, przebierającej w morzu ofert.

Fabuła obrazu nie porywa oryginalnością, opiera się na jednym, jakże wyświechtanym schemacie. Główna bohaterka stara się usidlić majętnego frajera, aby wieść łatwe i przyjemne życie u boku swojej kochanej skarbonki, chodzącego bankomatu z obrzydliwą ilością dolców. Marzenie Elizabeth pewnie doszłoby do skutku, gdyby nie zapobiegliwa przyszła teściowa, która na wylot przejrzała pustą rozpustnicę. Bohaterce nie pozostaje nic innego jak z podkulonym ogonem wrócić do roli najgorszej nauczycielki pod słońcem. Elizabeth pije, pali, nie stroni od trawki, a jej umiejętności wychowawcze można określić krótko – są bliskie zeru. Nadal priorytetem jej marnej egzystencji jest omotanie bogatego faceta, w czym wydatnie ma pomóc operacja powiększenia biustu. Nie posiadając środków finansowych na zabieg postanawia „popracować” trochę w szkole i wyszarpać upragnione pieniądze nie zawsze etycznymi metodami...

Historię „Złej kobiety” trudno nazwać skomplikowaną czy wciągającą. Bardziej pasuje do niej określenie prostacka, przewidywalna i mało strawna. Jednakże obraz posiada znaczący atut – ciało pedagogiczne najwyższej próby. Klasą dla siebie jest Diaz – zabawna, żałosna, uparta, twardo stąpająca po ziemi, a jak potrzeba jędzowata. Szeroki wachlarz aktorskich umiejętności. Bez niej produkcja przepadłby w kinach z kretesem. Niemniej aktorka otrzymała solidne wsparcie w postaci Lucy Punch, czyli nauczycielki Amy Squirrel tak idealnej i świętoszkowatej, że aż mdłej. Interakcje między wspomnianymi kobietami i przesadna konkurencja stanowią osłodę obrazu. W gronie supersamic nie mogło zabraknąć przedstawicieli płci męskiej, którzy, co tu dużo kryć, ustępują paniom charyzmą czy bezpośredniością. Na pierwszy plan wybija się wuefista Russell - ubiegający się o względy Elizabeth. Jason Segel w tej roli wypada popisowo spychając w cień męską gwiazdeczkę obrazu, Justina Timberlake’a (nomen omen były chłopak Diaz). Robiący filmową karierę wokalista nie błyszczy, wręcz przeciwnie jego postać jest nudna, nieporuszająca i nawet niezdecydowana Lynn budzi większą sympatię niż on. Uzupełniając nauczycielską menażerię indywidualności o dyrektora mającego bzika na punkcie delfinów, a także wyginającą śmiało ciało Diaz podczas akcji mycia samochodów - otrzymujemy zabawne oraz lekkie kino do obejrzenia oraz zapomnienia. 

  W „Złej kobiecie” prawd życiowych ze świecą szukać. Twórcy przedstawili belfrów w mocno karykaturalnym świetle. Tym bardziej brawa należą się dla Cameron Diaz, która na potrzeby obrazu radykalnie zmieniła swój filmowy image. Przeobraziła się ze słodkiej i naiwnej blondynki, wspierającej się na  męskim ramieniu, w kobietę bezwzględną, zmierzającą po trupach do celu – wilk w owczej skórze. Oby tylko nie pozwoliła się zaszufladkować w podobnych produkcjach, bowiem siłą jej kreacji jest swobodna umiejętność balansowania między rozmaitymi charakterami, a nie kurczowe trzymanie się jednego wizerunku – co można zaobserwować na przykładzie dogorywającej kariery Julii Roberts. 

Podsumowując, morał tej opowiastki wydaje się być powszechnie znany i przewrotny. Każdy dostaje to na co zasłużył, czyli po amerykańsku - prawy oraz postępujący według zasad „niespodziewaną nagrodę”, natomiast jawna grzesznica – drugą szansę. Ot, życiowa sprawiedliwość.

 5/10

Tytuł: "Zła kobieta"

Reżyser: Jake Kasdan

Scenariusz: Lee Eisenberg, Gene Stupnitsky

Obsada:

  • Cameron Diaz
  • Lucy Punch
  • Jason Segel
  • Justin Timberlake
  • Phyllis Smith
  • John Michael Higgins
  • Dave Allen
  • Jillian Armenante

Muzyka: Michael Andrews

Zdjęcia: Alar Kivilo

Montaż: Tara Timpone

Scenografia: Ronald R. Reiss

Kostiumy: Debra McGuire

Czas trwania: 92 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...