"Zły porucznik" - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 31-08-2011 16:36 ()


Werner Herzog na stałe zapisał się w historii kina tworząc takie obrazy jak przejmujący horror „Nosferatu Wampir” czy refleksyjny dramat „Fitzcarraldo”. Ten uznany niemiecki artysta znany jest również z tworzenia sugestywnych filmów dokumentalnych, w których stara się poszukiwać odpowiedzi m.in. na pytania związane z ludzką psychiką, naszym stosunkiem do natury i miejscem, jakie zajmujemy w otaczającym świecie. Jednym z ostatnich dzieł Herzoga jest natomiast film, który zdecydowanie odbiega od jego wcześniejszego dorobku. Mowa tutaj o „Złym poruczniku”, remake’u produkcji z 1992 roku w reżyserii Abla Ferrary.

Lata współczesne, Nowy Orlean. Miasto pogrążone w chaosie po przejściu huraganu Katrina wypełnione jest niebezpiecznymi gangami. Po drugiej stronie barykady znajdują się oddziały policyjne próbujące przywrócić wśród miejscowej ludności ład i praworządność. To niewdzięczne zadanie biorąc pod uwagę fakt, że znaczna większość miejskiej społeczności ma związki z przestępczością. Temu trudnemu wyzwaniu naprzeciw staje nowo mianowany porucznik policji - Terence McDonagh. Główny bohater filmu zostaje wyznaczony do przeprowadzenia śledztwa w sprawie morderstwa na rodzinie emigrantów z Afryki. Cierpiący na poważne problemy z narkotykami, alkoholem i pieniędzmi porucznik musi uporać się ze sprawą kryminalną, porachunkami z mafią i własnymi słabościami.

W swoim obrazie Herzog uwiecznił miasto naznaczone zbrodnią i występkiem. Czy w odniesieniu do opisu tego tytułu można użyć jasnej klasyfikacji gatunkowej? Z jednej strony mamy tu historię zabójstwa, która musi zostać rozwiązana. Widzimy podział na tych złych, którzy jej dokonali i na tych dobrych, szukających rozwiązania zagadki. Taki schemat możemy śmiało zaliczyć do kina kryminalnego. Sprawa przestępcza to wyróżnik tego gatunku. Z drugiej strony, tym co nieco komplikuje sprawę jest postać głównego bohatera. Terence McDonagh to postać wewnętrznie rozdarta – skuteczny pracownik służby policyjnej, konsekwentnie awansujący w hierarchii zawodowej, utrzymuje kontakty ze światkiem przestępczym, nierzadko balansując na granicy prawa. To właśnie ten bohater czyni z filmu interesujące widowisko, traktujące nie tylko o walce gliniarzy ze złoczyńcami, ale będące również rozważaniem nad moralnością człowieka.

W tytułowego złego porucznika wcielił się Nicolas Cage. Amerykański aktor, niemający ostatnimi czasy szczęścia w doborze swoich ról, tym razem wykonał całkiem dobrą pracę. Jego postać jest wiarygodna, niepozbawiona zresztą indywidualnego charakteru. Rozliczne używki i popędy, którymi kieruje się w życiu niejednokrotnie prowadzą go do niebezpiecznych sytuacji. Oprócz wypełniania służbowych obowiązków stara się dbać w szczególności o własne dobro i przyjemności. Hedonizm jest jednym z głównych motywów jego działania. Dodajmy, że jest to hedonizm w radykalnym wydaniu – narkotyki spożywane w olbrzymiej ilości czy przygodny seks z nieznaną prostytutką (od których, nawiasem mówiąc, notorycznie konfiskuje szczodre zapasy heroiny przeznaczając je na własny użytek), stanowią tego dobitny przykład. Dość powiedzieć, że swoją służbę rozpoczyna, prowadzi i kończy będąc pod ciągłym wpływem środków odurzających. Mimo to, porucznik McDonagh potrafi zadbać o bezpieczeństwo najbliższych, pomagając ojcu alkoholikowi czy zapewniając schronienie wybrance swojego serca (ekskluzywnej kurtyzanie), roztaczając wokół nich aurę spokoju i ochrony. Osobliwą i być może symboliczną rzeczą jest uraz kręgosłupa, jakiego policjant nabawił się podczas ratowania jednego z więźniów. Kontuzja przejawia się w nieznośnym bólu pleców utrudniającym przemieszczanie i utrzymywanie prostej sylwetki. Wiecznie zgarbiony porucznik to nie tylko przykład efektu nieszczęśliwego wypadku, ale i umowny znak przetrącenia kręgosłupa moralnego. Charakterystyczny i specyficzny stróż prawa. W niektórych scenach postać odgrywana przez Cage’a może jednak bardziej rozbawiać niż budzić nasze współczucie. Zwłaszcza w scenach narkotykowego upojenia, w których to aktor stara się zagrać nieco siłowo i przesadnie. Mimo to, Cage stworzył naprawdę przyzwoitą kreację.

Produkcja Herzoga może się podobać. Warstwa fabularna jest dosyć interesująca, pomijając nawet fakt, że brak w niej jakiegoś konkretnego punktu zaczepienia. Pozostałe elementy kinowego obrazu również stoją na solidnym poziomie, chociaż nie ma tu żadnych świeżych i innowacyjnych rozwiązań. Można powiedzieć, że całość ze sobą współgra tworząc stosunkowo dobry film. Tak jest chociażby w przypadku muzyki stanowiącej prawie niezauważalne tło dla historii opowiadanej przez Herzoga.

Wydanie DVD niestety nie obfituje w wiele dodatkowych materiałów. Pudełko zawiera w sobie jedynie płytę z filmem, jego zwiastunem, a także zapowiedziami takich tytułów jak „Kick-Ass”, „Pirania 3D” czy „Red”.

Warto dodać, że oprócz Nicolasa Cage’a, w filmie pojawili się inni, znani aktorzy. W postać kochanki porucznika wcieliła się Eva Mendes, a jego współpracownika z policji zagrał Val Kilmer. To właściwie tylko epizody, jednak mimo wszystko przydatne, aby zrozumieć motywację i relacje międzyludzkie głównego bohatera. Wspomniani wyżej aktorzy bez zarzutu spisali się z powierzonych im zadań.

Film „Zły porucznik” w reżyserii Wernera Herzoga został zauważony i wyróżniony nagrodą UNESCO, jednak pomimo tego lauru spotkał się on z dość chłodną oceną światowej krytyki. Z dziełem tego artysty z pewnością można się zapoznać, nie należy jednak nastawiać się na wybitne kino. To po prostu dobra produkcja. Mimo że niemiecki reżyser w swoim dorobku ma pozycje o większej wartości artystycznej, jak i cieszące się większym uznaniem, to tej produkcji nie należy definitywnie skreślać. Wręcz przeciwnie, należy się z nią zapoznać.

 

Tytuł: "Zły porucznik"

Reżyseria: Werner Herzog

Scenariusz: William M. Finkelstein

Obsada:

  • Nicolas Cage
  • Eva Mendes
  • Val Kilmer
  • Xzibit
  • Fairuza Balk
  • Brad Dourif
  • Michael Shannon

Muzyka: Mark Isham

Zdjęcia: Peter Zeitlinger

Montaż: Joe Bini

Scenografia: Toby Corbett     

Kostiumy: Jill Newell

Czas trwania: 122 minut

     


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...