"Nine" - recenzja

Autor: Katarzyna Ulman Redaktor: Motyl

Dodane: 16-08-2011 21:27 ()


 

Po premierze w 2009 roku, „Nine” Roba Marshalla zebrał skrajne oceny – od bardzo pozytywnych do niezbyt pochlebnych. Mimo tego uzyskał cztery nominacje do Oskara oraz innych nagród przemysłu filmowego. Rozrzut pomiędzy odbiorem dzieła, w którym występują jedne z największych gwiazd współczesnego kina jest dość zaskakujący, ale to nie pierwszy raz, kiedy świetna obsada nie wystarczyła, aby odnieść sukces kasowy. 

 

Cinema Italiano

 

Guido Contini (Daniel Day-Lewis), uznany, podziwiany i wizjonerski włoski reżyser przechodzi kryzys twórczy w najmniej odpowiednim ku temu momencie. Właśnie trwają przygotowania do kręcenia nowego filmu odzwierciedlającego piękno Italii. Praca wre, a scenariusza kolejnego, już dziewiątego dzieła nadal nie ma. Producenci się niecierpliwią, aktorzy domagają się jakichkolwiek informacji dotyczących ich ról, a dziennikarze na konferencji prasowej są dociekliwi i żądni sensacji. Na kłopoty zawodowe artysty nakładają się dodatkowo problemy osobiste. Contini spotyka się z kochanką (Penelope Cruz), ukrywając tenże romans przed swoją żoną Luisą (w tej roli niesamowita Marion Cotillard i dla niej samej „Nine” staje się pozycją obowiązkową do obejrzenia), która niespodziewanie przybywa do Rzymu, aby pomóc mężowi znaleźć natchnienie.

Tak zarysowana fabuła staje się właściwie podwaliną do przyjrzenia się postaci wybitnego reżysera, nakreślenia jego psychologii i próby odnalezienia źródła dręczących go kłopotów. Główna akcja przerywana jest licznymi retrospekcjami, które przyjmują formę numerów muzycznych. Podobnie jak w czasie rzeczywistym śpiewają w nich kobiety mające największy wpływ na życie Guido – jego matka (Sophia Loren), Saraghina (Fergie), a później przyjaciółka i powiernica Lilli (Judi Dench), Luisa, obecna gwiazda jego filmów – Claudia (Nicole Kidman) czy w końcu ogromna fanka Stephanie (Kate Hudson). Ta ostatnia wykonuje najbardziej porywający, jak również najpopularniejszy utwór - Cinema Italiano.

Jednak w odróżnieniu od większości musicali, porywających, szalonych, kolorowych, „Nine” jest bardziej wyciszony, poważny, stając się tym samym opowieścią o człowieku zaplątanym we własnych uczuciach. Contini miota się pomiędzy kobietami, nie potrafi odnaleźć się w życiu, jakie stworzył dla siebie przez te wszystkie lata – granica pomiędzy filmem, wyobrażeniami a codziennością zaczęła się zacierać.

 

Folies Bergères

 

„Nine” z uwagi na tematykę i wynikające z niej tempo akcji może wydać się dla wielu widzów nudny. Jednak obraz Marshalla wart jest obejrzenia – aktorsko film powala na łopatki. W swoich rolach lśni prawie każdy z obsady, jednak musical to przede wszystkim popis zdolności Lewisa i Cotillard. Daniel Day-Lewis bez najmniejszego problemu wcielił się, chociaż właściwszym określeniem byłoby został, Guido. Nie powinno to dziwić, w końcu jako genialny aktor dał się poznać w wielu filmach, z „Aż poleje się krew” na czele. Ale że potrafi tak świetnie śpiewać… 

Kolejną gwiazdą obrazu jest Marion Cotillard. Jej postać nie należy do bohaterów energicznych, ale to ona najbardziej oddziałuje na widza. Aktorka całym sercem ukazuje zagubienie, wycofanie i samotność Luisy, która poświęciła się dla męża oraz jego kariery. Utwór, który wykonuje, My Husband Makes Movies, jest poruszający i spokojny. Kolejna piosenka wyśpiewana przez aktorkę to Take It All, żywiołowa, dramatyczna, zupełnie odmienna od poprzedniej, ale tak samo zapadająca w pamięć.

Jeżeli chodzi o resztę obsady, to i ona nie zawodzi. Fergie i Penelope Cruz wykonują dwa zmysłowe, szybkie utwory z cudownie ułożoną choreografią. Nie rozczarowuje Nicole Kidman, choć jej kreacja jest stosunkowa niewielka. Sophia Loren i Judi Dench jak zwykle stoją na wysokości zadania, a miłą niespodziankę sprawia Kate Hudson. Po kilku filmowych niewypałach wraca na ekrany w małej roli, ale za to dobrze zagranej. Jej piosenka Cinema Italiano stała się hitem – co nie dziwi, ponieważ jest najbardziej radosnym i energicznym utworem musicalu.

 

Finale

 

„Nine” w ogólnym rozrachunku jest udanym filmowym musicalem. Od strony technicznej jest zrobiony bardzo dobrze, a gra aktorska i strona muzyczna porywają. Nie znaczy to jednak, że produkcja jest wolna od wad. Na pewno nie spodoba się każdemu wielbicielowi filmów muzycznych czy przeciętnemu widzowi; ba, niektórzy mogą uznać go za nudny czy naciągany. „Nine” warto jednak obejrzeć dla wspaniałego Daniela Day-Lewisa i równie wspaniałej Marion Cotillard.

Wydanie DVD „Nine” zawiera kilka interesujących materiałów dodatkowych. Na płycie można znaleźć film przedstawiający Daniela Day-Lewisa czy reżysera - Roba Marshalla oraz wywiady z twórcami. Jednymi z najciekawszych dodatków są materiały o choreografii do dwóch piosenek (Cinema Italiano, Be italian) i dziesięciominutowy zapis Kobiety filmu. Zawsze miło posłuchać jak dobrze na planie pracowało się wszystkim aktorom.

 

Tytuł: „Nine”

Reżyseria: Rob Marshall

Scenariusz: Michael Tolkin, Anthony Minghella

Obsada:

  • Daniel Day-Lewis
  • Marion Cotillard
  • Penélope Cruz
  • Sophia Loren
  • Kate Hudson
  • Judi Dench
  • Nicole Kidman
  • Stacy Ferguson

Muzyka: Andrea Guerra

Zdjęcia: Dion Beebe

Montaż: Wyatt Smith, Claire Simpson

Scenografia: John Myhre

Kostiumy: Colleen Atwood

Czas trwania: 112 minut

 

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...