"Ikigami" tom 1 - recenzja

Autor: Dominika Malecka Redaktor: Motyl

Dodane: 20-09-2010 23:17 ()


 

Hanami przyzwyczaiło nas, że publikuje niepowtarzalne historie, poruszające tematy, obok których trudno przejść obojętnie. Ich najnowsza seria, „Ikigami”, już od pierwszych stron intryguje.

Co byś zrobił, gdybyś wiedział, że dzieli cię tylko doba od śmierci, a nawet znałbyś dokładną godzinę jej nadejścia? Czy dwadzieścia cztery godziny to wystarczający okres na załatwienie wszystkich spraw, pożegnanie się z bliskimi, próbę zrobienia czegoś szalonego na co zawsze brakowało czasu lub odwagi? Przed takim wyborem stoją bohaterowie „Ikigami”.

Motoro Mase proponuje totalitaryzm z ludzką twarzą. Czyż nie każdy posiada prawo do życia? W alternatywnej wersji Japonii, łamanie tego prawa jest usprawiedliwiane dobrem ogółu. Jednostka poświęcana w imię nie do końca jasnych idei. Każde przejawy buntu czy oporu są od razu dławione w zarodku. Kolektyw państwowy eliminuje krzywomyślicieli jako potencjalne zagrożenie dla systemu.

Fujimoto jest pracownikiem instytucji trudniącej się w dostarczaniu Ikigami, zawiadomień o śmierci kolejnym "wybrańcom" losu. W jego świadomości rodzą się pytania, wątpliwości, ale na razie są one stonowane. Nie postrzega siebie jako posłańca śmierci, bardziej urzędnika przynoszącego złą nowinę. Fujimoto na razie pozostaje na uboczu, będąc cichym obserwatorem tragedii rozgrywających się w domach wielu rodzin. Mase skupia się na ofiarach państwowego „dekretu o nieustannym rozwoju kraju”.

Autor dokonuje konfrontacji dwóch skrajnych postaw będących reakcją na otrzymane Ikigami. Skryty, napiętnowany przez rówieśników chłopak w ostatniej godzinie przemienia się w mściciela pragnącego odpłacić swoim oprawcom za doznane krzywdy. Paradoksalnie system ma za zadanie sprawić, aby ludzie żyli na pełnych obrotach nie wiedząc, co niesie ze sobą jutro. Tymczasem dla Yosuke każdy dzień przypomina o poniżających wydarzeniach z przeszłości, a radość z egzystencji jest schowana pod olbrzymią skorupą strachu i nieśmiałości. Skorupą, która pęka w momencie uwolnienia negatywnych emocji, przeradzając niepozornego obywatela w nieobliczalnego furiata.

Drugi przypadek jest zgoła odmienny. Ostatnie godziny na ziemskim padole przybierają postać modlitwy o zdrowie przyjaciela, wyrażanej w formie muzyki. Ludzkie istnienie jest kruche, lecz nadzieję trudno pogrzebać. Ten akt poświęcenia wydaje na świat niezapomnianą melodię, która wpłynie na innych, mimo że jej twórcy już nie będzie. Mase zadaje sporo pytań natury moralnej, nie na wszystkie udzielając klarownych odpowiedzi. Strach przed jutrem buduje lepsze państwo, stanowiąc katalizator dla udanego, czasami zbyt krótkiego życia, zabijając zarówno pospolitych obywateli, jak i nieprzeciętne talenty. Gdzie w tym wszystkich znajduje się logika państwa opływającego w dobrobyt?

Decydując się na „Ikigami” Hanami potwierdziło opinię, że publikuje szczególne mangi, poruszające niełatwą tematykę, a także lawirujące między rozrywką a poważną literaturą. Na razie wstęp do większej historii wygląda obiecująco. Warto przekonać się jaką postawę przyjmie Fujimoto oraz dokąd może zaprowadzić niebezpieczne igranie ze śmiercią. „Ikigami” rysuje się jako jeden z ciekawszych tytułów wydanych w tym roku. Oby kolejnych tomów nie trzeba było zbyt długo wypatrywać.

Tytuł: „Ikigami” tom 1

  • Autor: Motoro Mase
  • Format: 150 x 210 mm
  • Ilość stron: 216
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offset
  • Cena okładkowa: 29 zł
  • ISBN 978-83-60740-45-3
  • Data publikacji: czerwiec 2010
  • Komiks dla dorosłych

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...