"Pandorum" - recenzja

Autor: Michał "Saladyn" Misztal Redaktor: Motyl

Dodane: 07-01-2010 17:39 ()


„Pandorum” to kolejny film, który zapewne przejdzie niezauważony wśród publiczności, a szkoda. Rozgrywający się na statku kosmicznym thriller science-fiction, oglądany w ciemnej sali kinowej albo w domu - koniecznie w nocy przy zgaszonym świetle - potrafi przyśpieszyć bicie serca.

W miarę ciekawa historia obfituje w zwroty akcji pełne dynamicznych scen ucieczek czy też walki (chociaż klimat budowany jest głównie dzięki aurze tajemniczości oraz scenografii). Widz wie tyle samo co bohater, a ten - jak na złość - po gwałtownym przebudzeniu ze snu wewnątrz komory hibernacyjnej stwierdza, że niewiele pamięta. Dlaczego statek nie ma głównego zasilania? Czemu drzwi do sąsiedniego pomieszczenia są zamknięte? Gdzie się podziali pozostali członkowie załogi i co się w ogóle dzieje? Nic tak nie nakręca widza jak niedopowiedzenia, zwłaszcza sekrety stopniowo odkrywane wraz z bohaterem, który powoli przypomina sobie różne detale (chociaż są to kawałki układanki niemające początkowo ładu i składu), przemierzając kolejne pomieszczenia na statku. Kiedy wydaje się, że wszystko zmierza ku wyjaśnieniu, nagle mamy wypatroszone zwłoki powieszone na stalowej lince, niewyraźną sylwetkę postaci biegnącej w oddali i zagadkowe, niebieskie światła w oddali.

Produkcja posiada specyficzną konstrukcję i na pewno nie przypadnie wszystkim do gustu. Choć są w niej momenty straszne, to wynika to raczej z wszechogarniającego klimatu beznadziei i zaszczucia - nie ma tutaj hektolitrów bryzgającej posoki ani latających flaków. Dla mnie to niewątpliwy plus, ponieważ film straszny ma straszyć, a nie brzydzić.

Aktorzy grają dobrze, lecz taki scenariusz raczej nie przewiduje opcji oscarowej za bycie rewelacyjnym. Doskonałym posunięciem było nie angażowanie do filmu sławnych aktorów. Poza Dennisem Quaidem, który ostatnio robił z siebie twardziela w „G.I. Joe”, nie rozpoznałem ani jednej twarzy. Wnętrza statków kosmicznych posiadają specyficzną atmosferę - surowe, ciemne korytarze, a gdy coś idzie źle, niby można się schować, ale nie uciekać bez końca...

„Pandorum” wydaje się całymi garściami czerpać z takich filmów jak: „Ukryty wymiar”, „Sunshine”, „Obcy” czy też „Zejście”, a nawet „Cube”. Nie jest to wybitne dzieło powalające na kolana, ale w tej filmowej "kategorii wagowej" dałbym mu mocną siódemkę. Fani podobnych klimatów muszą koniecznie zobaczyć ten obraz. Ostatecznie nie ukazuje się ich zbyt wiele, a nawet jeżeli pojawiają się w kinach, są tylko kiczowatymi kalkami innych tytułów.

 

Tytuł: "Pandorum"

Reżyseria: Christian Alvart   

Scenariusz: Christian Alvart, Travis Milloy

Obsada:

  • Ben Foster
  • Dennis Quaid
  • Antje Traue
  • Cung Le
  • Cam Gigandet
  • Eddie Rouse
  • Norman Reedus

Muzyka: Michl Britsch     

Zdjęcia: Wedigo von Schultzendorff

Montaż: Philipp Stahl    

Kostiumy: Ivana Milos   

Czas trwania:  108 minut


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...