Fantastyka - drzwi, które chce się otworzyć

Autor: Łazarz Kapaon Redaktor: Słowik

Dodane: 24-10-2009 15:54 ()


Każdy z nas choć raz w życiu przeczytał jakąś książkę czy chociażby artykuł. Czytamy informacje w gazetach, w Internecie, na plakatach. Czytanie czegokolwiek stało się tak naturalne jak oddychanie, gdyż nie musimy czytać tylko tego, co zostało napisane. Wciąż „czytamy” ludzi poznając ich, „odczytujemy” przyrodę i otaczający nas świat. Dzięki temu możemy zauważać rzeczy, które na pierwszy rzut oka są niedostrzegalne.

„Kto czyta książki, żyje podwójnie”, powiedział Umberto Eco, który jako autor wielu powieści żył chyba potrójnie. Ostatnio kolega spytał mnie: „Co takiego jest w książkach? Przecież gdy czytasz, to nic się nie dzieje, po prostu przekręcasz następne strony”. Rzeczywiście, miał rację, bo co właściwie się dzieje, gdy czytasz?

Mogę powiedzieć tyle: DZIEJE SIĘ. Gdy otwieram nową książkę, nie wiedząc jeszcze, co w niej znajdę, to tak jakbym stał na pokładzie statku, który właśnie odpływa z portu. Nie wiem, gdzie płynę, nie wiem, co mnie czeka. I właśnie to jest piękne. Ale gdy już zacznę czytać, wchodzę przez niewidzialne gołym okiem drzwi, które prowadzą mnie do krain i miejsc, o których marzyłem, które chciałem zwiedzić. Właśnie to daje mi książka - pozwala na spełnienie marzeń.

Słowo „fantastyka” najczęściej kojarzy się z dziwnymi stworami, elfami, krasnalami. Ale czy tylko o to chodzi? Śmiem twierdzić, że za fantastykę możemy uznać wszystko, o czym sami uważamy, że nią jest. Pierwszym skojarzeniem, jakie mi się nasuwa, gdy słyszę „fantastyka”, jest określenie „fantastyczny”. Dwa podobne do siebie słowa, które dla mnie są jak kwadrat i prostokąt. Dlaczego tak? Bo uważam, że wszystko, co jest fantastyczne jest fantastyką, ale nie każda fantastyka jest fantastyczna, tak jak każdy kwadrat jest prostokątem, ale nie każdy prostokąt jest kwadratem. Fantastyka w filmie czy książce nie musi zachwycać, nie musi porywać. Przynajmniej nie każdego.

Oto przykład z mojego życia, który pokazuje, jak fantastyka, czy też jeden z jej „podzbiorów”, może porwać. Czytam obecnie sagę Stephena Kinga „Mroczna wieża”. Sam autor powiedział o tej opowieści, że nim zawładnęła. Roland i jego świat stał się ka, przeznaczeniem. Ogarnął Kinga. Jego jako pisarza, mnie jako czytelnika. Świat opisany w tej książce porwał mnie z całą swoją siłą, zawładnął moim umysłem. Zabrał tam, gdzie normalnie nie mógłbym dotrzeć, pozwolił na przeżycie tego, czego normalnie nie przeżyłbym i w końcu pozwolił być takim, jakim chciałbym być. Oderwał od rzeczywistości, zabrał tam, gdzie nic mi nie grozi i nikt nie ma nade mną władzy. Stałem się wolny.

A co można powiedzieć o czymś tak fantastycznym jak sen? Gdzie się znajdujemy, gdy śpimy? Czy opuszczamy nasze ciało i kroczymy po świecie snu? Śmiem twierdzić, że tak właśnie jest. Sen wynika z naszej podświadomości, z naszych marzeń. Prawie każdej nocy Hypnos, grecki bóg snu, zabiera nas do swego świata. A może do naszego świata? Sen daje nam swobodę. Gdy chcemy, mamy władzę nad tym, co widzimy i czujemy, to my jesteśmy panami tego świata, to my go kreujemy. W takim wypadku Hypnos jest jedynie pomocnikiem, swoistym katalizatorem momentu oderwania się od ciała i pokonania swoich fizycznych ograniczeń. Przekroczenia bariery, której za dnia nie potrafimy lub nie chcemy przejść.

Mój brat zadał ostatnio intrygujące pytanie, stawiając jednocześnie kontrowersyjną tezę: Czy pisząc możemy wpływać na rzeczywistość? Czy pisarze kreują nasz świat? Wpływają na jego losy? A może je zmieniają? Czy pisarze, malarze i inni twórcy opisują tylko im znane światy, czy tworzą zupełnie nowe? Bo skąd bierze się natchnienie? Może właśnie jest tylko pokazaniem tego, co autor widział lub czuł. Przecież nasza wyobraźnia może przenieść nas do zupełnie innego czasu, innego „niegdyś”. Widzimy wtedy to, co potem przerzucamy na papier lub płótno. Może właśnie nasz umysł kryje odległe światy, pagórki, lasy, doliny, jeziora, bagna, przestworza, które przemierzamy, i elfy, krasnale, czarodziejów, wiedźmy, skrzaty, nimfy, smoki, ptaki, które spotykamy. Może w każdym z nas jest takie oryginalne i niepowtarzalne miejsce?

Hypnos był bratem Tanatosa, boga śmierci. Czy więc powinniśmy obawiać się fantastyki i tego, co ze sobą niesie? Może zabrnięcie w fantastyczne światy w którymś momencie okazuje się bezpowrotne? Tak jakby za naszymi plecami zatrzasnęły się drzwi, do których nie posiadamy klucza. Niekiedy ciężko pozbierać się po przeczytaniu jakiejś świetnej książki. Gdy czytam, zagłębiam się w rzeczywistość, do której dana książka mnie przenosi, i brnę przed siebie, ale w pewnym momencie wszystko się urywa. „Spadam” do współczesności, znów jestem w fotelu i trzymam setki stron druku, które były moim kluczem do tych tajemniczych drzwi. A może istnieje możliwość pozostania? Może da się zatrzasnąć te drzwi? Gdy coś piszę, właśnie tak się czuję - jakbym powoli zamykał przejście, które niedawno otworzyłem. Czuję, że to bezpowrotne zatonięcie jest możliwe. Nawet teraz, gdy piszę ten tekst, zastanawiam się, czy jest to może właśnie ten moment, czy tym razem już nie wrócę, zostanę tam, gdzie czuję się tak wspaniale? Ale już wiem, że wrócę. Wiem, że za chwilę będę znów w moim pokoju, gdyż to narzucają mi warunki konkursu. Jestem ograniczony ilością znaków, które kreślę, coś lub ktoś mnie kontroluje.

Każdy posiada własne drzwi, wrota do fantastyki. Wystarczy, że zechce je otworzyć. Że odważy się na ten jeden ruch, jeden krok, a dalej porwie go nurt zwany wyobraźnią. Nurt, który, jeśli się mu pozwoli, zabierze nas, gdzie tylko chcemy. I tego właśnie wam życzę.

korekta: Aspazja


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...