"Załoga G" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 19-08-2009 20:08 ()


Kiedy spisek jest szyty niewiarygodnie grubymi nićmi, a FBI okazuje się bezsilne, to Ziemi grozi nieuchronna zagłada. Sprawcą całego nieszczęścia jest bezduszny, bezwzględny i morderczy sprzęt gospodarstwa domowego, który zagraża wszelkiemu życiu na naszej planecie. Jedyną nadzieją na uniknięcie nadchodzącej apokalipsy są specjalnie wyszkoleni agenci - trzy świnki morskie i kret - Załoga G wkracza do akcji...

Trudno o bardziej absurdalny i pełen nonsensów scenariusz prezentowany przez Jerry'ego Bruckheimera i spółkę. Jednak potentat w tworzeniu „kina bez zbędnego myślenia” nie ma zbyt wielu konkurentów w swojej branży. Każdy, nawet najgłupszy pomysł niczym Midas przemienia w złoto. Rzeka dolarów płynie szerokim strumieniem, a świnki morskie z gracją i szerokim uśmiechem na pyszczkach hasają po ekranie. Na zyski można liczyć nie tylko z dystrybucji filmu, ale przede wszystkim z morza gadżetów.

Gdzie człowiek nie może tam świnkę pośle – parafraza starego porzekadła znajduje w filmie prawdziwe odbicie. Ben od lat zajmuje się tresurą i niekonwencjonalnymi metodami kontaktu ze zwierzętami – Dr Dolittle na miarę naszych czasów. Wybiera gatunki, które nadają się na szpiegów z uwagi na niewielkie rozmiary bądź naturalne predyspozycje. Natrętna mucha to idealny zwiadowca z mikroskopijną kamerą przyczepioną do odwłoku, wleci wszędzie tam, gdzie nie może zajrzeć oko ludzkie. Natomiast wzbudzający wstręt karaluch przeciśnie się przez najmniejszą szparę w ziemi. Dodajmy do tego bojowe i zręczne gryzonie oraz ślepego jak noc kreta - genialnego informatyka – to otrzymamy jednostkę specjalną, która jest w stanie wpędzić w kompleksy nawet najstarsze wygi FBI lub przyprawić o ból głowy niejednego pracownika deratyzacji.

Tropiciela najdziwniejszych zagadek i absurdów, Foxa Muldera, nie ma już w FBI, więc do akcji wkraczają nowi adepci, którzy pragną udowodnić swoją przydatność dla organizacji i zostać pełnoprawnymi agentami. Ich zadanie polega na przeniknięciu na teren wroga, dokonaniu pełnej inwigilacji jego komputerowych zasobów oraz niepostrzeżonym powrocie do bazy. No i najważniejsze – powstrzymać dzień Sądu Ostatecznego..... a raczej milionera często nazywanego królem świata AGD. Ogół brzmi prawie jak tandetny film sf z lat pięćdziesiątych. Można odnieść wrażenie, że scenariusz produkcji bazował na pomysłach przedszkolaków.

Nie będę ukrywał, że obraz nie prezentuje wysokiego poziomu, a wybierając się do kina należy liczyć wyłącznie na niezobowiązującą rozrywkę. Na tym polu „Załoga G” spisuje się całkiem nieźle. Co prawda twórcy starają się nadać bohaterom większej głębi poprzez wprowadzenie nużących rozmów o wartościach rodzinnych, czy dylematów poszczególnych bohaterów, a uwierzcie, taka świnka morska ma ich co nie miara, jednak ich starania nie odnoszą efektu. Akcja również nie jest wielce wyrafinowana z uwagi na familijny charakter obrazu. Przed kompletną klapą ratują sceny pościgów oraz kąśliwe uwagi świnek, które dzielnie sobie poczynają w ludzkim świecie.

W polskiej wersji językowej chyba ani razu nie usłyszałem tytułowej nazwy - Załoga G. Rodzimy dubbing wielokrotnie pokazał, że brakuje nam doświadczonej kadry, która lepiej wywiązałaby się z powierzonego zadania. Ile razy można przywoływać do tablicy kultowe kwestie ze „Shreka”? Niezdecydowanie twórcy dubbingu pokazują różnice między linią dialogową w zwiastunach a w samym filmie. Miejscami jest mniej zabawniej niż można było się tego spodziewać po zapowiedziach. W dodatku odniosłem wrażenie, iż polski dubbing nie oddaje w pełni ducha oryginału, gdzie można było usłyszeć takie gwiazdy jak Penélope Cruz, Steve’a Buscemi czy Nicolasa Cage’a.

Dla kogo jest „Załoga G”? Paradoksalnie w kinie więcej zabawy obraz sprawiał opiekunom niż dzieciom, które czasami nie kojarzyły wszystkich ukrytych aluzji i żartów. Zresztą, czy to taka wielka atrakcja, kiedy po ekranie biega wściekła mikrofalówka, rozgrzany do czerwoności toster albo ekspres do kawy strzelający ziarnem najwyższej jakości? Jedno jest pewne, produkcja Bruckheimera powinna spowodować oblężenie sklepów zoologicznych, a wśród nastoletnich klientów szał na punkcie małych gryzoni. Wiadomo, świnki kupą.

 3/10

Tytuł: "Załoga G"

Reżyseria: Hoyt Yeatman     

Scenariusz: Cormac Wibberley, Marianne Wibberley     

Obsada:

  • Will Arnett
  • Tyler Patrick
  • Justin Mentell
  • Piper Mackenzie
  • Bill Nighy
  • Zach Galifianakis 
  • Nicolas Cage   (głos)
  • Steve Buscemi  (głos)
  • Tracy Morgan  (głos)
  • Penélope Cruz  (głos)     

muzyka: Harry Gregson-Williams

zdjęcia: Bojan Bazelli

Czas trwania: 89 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...