„Pokémon: Detektyw Pikachu” - recenzja druga

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 17-06-2019 21:09 ()


Pokemony to prawdziwy fenomen. Powołane do życia w cyfrowej formie przez firmę Game Freak kieszonkowe potworki od lat bawią kolejne pokolenia graczy i kuszą, by złapać je wszystkie. Pokemony to jednak nie tylko gra. Przez lata wokół Pikachu i spółki zdążyła wyrosnąć cała marka obejmująca oprócz gier różnego pokroju, zabawki, komiksy, książki, wszelakie gadżety oraz filmy. Do tej pory jednak przygodom pokemonów na wielkim ekranie towarzyszyli jedynie animowani kompani. Detektyw Pikachu to skok na głęboką wodę i pierwsza próba stworzenia produkcji, w której słodkim maszkarom towarzyszyliby prawdziwi aktorzy.

I muszę przyznać, że jest to próba bardzo udana. Historia rozpoczyna się w chwili, w której Tim Goodman (Justice Smith, polski dubbing w wykonaniu Krzysztofa Chodorowskiego) dowiaduje się o śmierci swojego pracującego jako detektyw ojca. Relacje Tima z ojcem do najlepszych nie należały i gdy pojawia się w mieście Ryme, by uporządkować rodzinne sprawy, trafia na tytułowego detektywa, który odmieni jego życie na zawsze. Akcja zawiązuje się szybko, a scenariusz sprawnie pcha fabułę do przodu, utrzymując bardzo dobry balans pomiędzy wartką akcją i pozwalającymi odetchnąć scenami komediowymi i obyczajowymi. Detektyw Pikachu sprawnie i z wyczuciem łączy i miesza gatunki, serwując widzom niezwykle przyjemne w odbiorze i trzymające w napięciu dzięki szalonym zwrotom akcji widowisko. W produkcji znalazło się miejsce na spektakularne potyczki pokemonów, szalone pościgi, a nawet na odrobinę stosownego dla dzieciaków dreszczyku. Bohaterowie stojący po obu stronach barykady do najbardziej skomplikowanych nie należą (mamy wszak do czynienia z produkcją skierowaną do dzieci), ale zostali wyraziście zarysowani i są na tyle interesujący, by nie życzyć im szybkiej ewakuacji poza kinowy kadr. Słowem, jest dobrze, a nawet bardzo. Zresztą nie tylko najmłodsi będą się bawić dobrze w czasie seansu. Humor, jakim przesiąknięty jest film ani do prostackiego, ani do dziecinnego nie należy, a akcja jest wystarczająco interesująca, by przyciągnąć uwagę również dojrzalszej widowni.

Równie dobrze ma się sprawa gry aktorskiej. Produkcję obejrzałem w wersji z polskim dubbingiem i chociaż filmy zdecydowanie wolę oglądać w oryginalnej wersji językowej to muszę przyznać, że polscy aktorzy ze swojego zadania wywiązali się naprawdę świetnie. Prym wiedzie oczywiście Maciej Stuhr w roli elektrycznego gryzonia. Jego kwestie są pełne dynamiki, ekspresji i ogólnie bardzo dobrej gry głosem. Równie dobrze słucha się wspomnianego już Chodorowskiego i Katarzyny Kanabus wcielającej się w Lucy Stevens, dziennikarkę na tropie wielkiej afery. Ludzki duet towarzyszący Pikachu wypada w swoich rolach naturalnie i gładko wpasowuje się w scenariusz. W zasadzie jedyną osobą, która wypada grubo poniżej poziomu prezentowanego przez resztę obsady, jest Kazimierz Mazur. Jego kreacja wydaję się trochę zbyt karykaturalna.

Oprawa wizualna jest natomiast prawdziwą perełką. Pokemonom, głównej atrakcji filmu, nadano nieco bardziej realistyczny wizerunek, choć zachowały swój specyficzny, growy charakter. Modele w filmie prezentują się doskonale. Są pełne detali oraz ekspresji, świetnie animowane, a z filmową rzeczywistością zintegrowano je po mistrzowsku. Jeszcze nigdy w życiu nie miałem ochoty aż tak uściskać mojego ukochanego bulwozaura, jak w czasie seansu. Oprawa pełna jest również licznych odniesień i nawiązań do korzeni serii. W praktycznie w każdym kadrze można znaleźć jakieś dowcipne wizualne nawiązanie lub odniesienie do znanych z gier wątków i motywów. Dla fana jest to prawdziwy rarytas. Produkcja jest również bajecznie kolorowa i operuje bogatą paletą soczystych barw doskonale dobraną do scen i atmosfery. Wszelkie efekty wizualne prezentują się wyśmienicie, dostarczając widzowi dodatkowych emocji podczas śledzenia świetnie zaplanowanej i doskonale ukazanej na dynamicznych, a jednocześnie precyzyjnych ujęciach akcji. Całej tej wizualnej uczcie towarzyszy również świetna reżyseria dźwięku. Wszystkie efekty wybrzmiewają z mocą, a scenom towarzyszy bardzo dobra ścieżka dźwiękowa inspirowana klasycznymi motywami znanymi z gier. Łączące symfoniczność, elektronikę i pewien rockowo-balladowy sznyt utwory nie tylko wpadają w ucho, ale również wybornie podkreślają zarówno atmosferę, jak i akcję.

Detektyw Pikachu to doskonała pozycja w legendarnej marce i świetny przykład na to, że można stworzyć filmową adaptację gry stojącą na wysokim poziomie. Pod względem jakości recenzowany film bije konkurencję na głowę. Dobry i trzymający w napięciu scenariusz, sympatyczni bohaterowie oraz spektakularna oprawa sprawiają, że z produkcją studia Warner obcuje się nad wyraz przyjemnie. Jeśli szukasz filmu, na który chcesz zabrać do kina swoje pociechy, śmiało kupuj bilet. Jeśli jesteś fanem serii przygód o kieszonkowych potworkach, nawet się nie zastanawiaj.

Ocena: 8+/10

Tytuł: Pokémon: Detektyw Pikachu

Reżyseria:  Rob Letterman

Scenariusz:  Dan Hernandez, Benji Samit, Rob Letterman, Derek Connolly

Obsada:

  • Ryan Reynolds
  • Justice Smith
  • Kathryn Newton
  • Suki Waterhouse
  • Omar Chaparro
  • Chris Geere
  • Ken Watanabe
  • Bill Nighy

Muzyka: Henry Jackman

Zdjęcia:  John Mathieson

Montaż: Mark Sanger, James Thomas

Czas trwania: 104 minuty

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus